Chodź pomaluj mój świat
W dziale życia zwanym urodą make up był dla mnie fanaberią. Podkreślę to mocno – BYŁ. Dzisiaj od czasu do czasu, poddaję się procesowi „przeistaczania się”. Dlaczego? Bo dość późno tę przyjemność odkryłam. Są kobiety, które już jako nastolatki wiedzą, że są piękne. Potrafią tym grać, uwodzić, flirtować, krygować się i błyszczeć. Przecież ludzie z jakiegoś powodu to właśnie na nich zatrzymują swój wzrok, a faceci krzyczą z podrasowanych beemek: ” Ejj Laleczko powinnaś być ze mną!”. Już widzę powszechne oburzenie na te słowa. Bo przecież makijaż o kobiety pięknie nie stanowi. Nie narodziłam się jeszcze jako flirciara. Jest to dla mnie tak proste jak oddychanie pod wodą. Moje miejsce na ziemi jest wśród patrzących ze szczerym zdziwieniem w momencie kiedy słyszę jakiś komplement. Powiem jednak szczerze – gdyby któraś z Was udzielała konsultacji pod tytułem: ” Jak flirtować, uwodzić i mdleć na zawołanie” – wchodzę w to! Bez dwóch zdań!
Ewa Kasprzyk w programie Pauliny Młynarskiej „Lustro” powiedziała, że niektórzy ” bardziej dbają o klatkę niż o ptaka”. To porównanie było genialne! Ale nie ulega wątpliwości, że równowaga musi być zachowana.
Są takie dni u kobiety, kiedy życie nie wydaje się usłane różami. To Wy same musicie wtedy zadbać o siebie najlepiej jak tylko potraficie. Otaczajcie się pozytywnymi ludźmi, róbcie coś szczególnego, sprawiajcie sobie przyjemności. Szczęście nie jest oddzielone od nas grubą kreską. Nie wpadnie nagle przez komin niczym Święty Mikołaj i od tej pory wszystko będzie inaczej. To Wy same musicie szukać go w maleńkich detalach i układać niczym puzzle.
Dla mnie takim puzzlem była Aśka Piech. Poznałyśmy się rok temu. Wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że profesjonalny makijaż to bardzo twórczy świat. Może być formą terapii, spa dla umysłu, przeniesieniem się na chwilę gdzieś indziej. My matki – wariatki mocno stąpamy po ziemi. Czy wiecie, że mój mózg już o godzinie 19 przypomina ugór? Tak trudno mi w tym wszystkim się zatrzymać i zrobić coś dla siebie.
Dlatego, kiedy Aśka po raz pierwszy zaprosiła mnie do swojej pracowni, wiedziałam że wszystkim czego potrzebowałam był spokój i to, aby na chwilę ktoś się mną zajął. Muzyka grała cichutko, a w powietrzu unosił się zapach kawy. Robiła mi ten makijaż jakbym była co najmniej królową. Zostawiłam wszystkie swoje sprawy za drzwiami jej pracowni, aby cierpliwie zaczekały na swoją kolej. Kiedy spojrzałam w lustro, to było jakbym miała na sobie wielobarwną powłoczkę, która układa się idealnie do moich naturalnych rysów twarzy. Wiedziałam, że ten makijaż jest idealnie MÓJ . Aśka zawsze robi to spokojnie, tak że nie myślę wtedy o niczym. Czy wiecie, jaka to sztuka kogoś malować? To wykracza dużo dalej poza zwykłe ,,upiększanie”. To patrzenie na człowieka swoim własnym filtrem i nakładanie go potem na jego twarz. To w jaki sposób ktoś cię interpretuje jest odbiciem jego samego. Jedni zobaczą w Tobie słoneczny poranek a inni pochmurny wieczór, a jeszcze inni w ogóle na Ciebie nie spojrzą.
Dla mnie najważniejsze jest to, że nie czuję się zmalowana, że jest to make up podkreślający moją urodę. Chociaż poznałyśmy się dopiero co, to czułam, że ONA mnie zna i ten makijaż jest odpowiedzią na to co lubię i jaka jestem. W zależności od tego jaki mam nastrój, czy danego dnia mam ochotę zaszaleć, czy jestem delikatna, nieśmiała, czy lubię być w centrum uwagi. Czy może chcę wzbudzać powagę, czy dystans – Aśka zawsze zna całą prawdę o mnie. A jej makijaż to podkreśla.
Cieszę się jak dziecko kiedy patrzę na swoje odbicie w lustrze a jednocześnie jestem taka kobieca jak nigdy dotąd. Kiedy makijaż tworzy spójną całość z tym co moje. Czuję wtedy, że zostało osiągnięte pewnego rodzaju dopełnienie. Aśka – Czarodziejka zamienia moją twarz swoimi magicznymi pędzlami a ja czuję się jak milion baksów. Życzę Wam, aby ludzie, którzy dla Was coś robią, cokolwiek by to nie było – wkładali w to serce. Ja spotykam takie osoby na każdym kroku i jestem za to bardzo wdzięczna.
Fot. Anna Paśnik
MUA – Joanna Piech, PIECH MAKE UP
Włosy – Joanna Parakowska, PLATINIUM
Tekst, pozowała – Dorota Pawelec