Jak zostać minimalistą przed świętami?
Właśnie, jak? Potrafimy utrzymać taką dyscyplinę czy komfort zbyt nas rozleniwił? Szczególnie teraz, zimą i przed świętami nie zauważamy ile kupujemy. Choć estetyka, produkty i styl zycia naznaczone minimalizmem cieszą się ogromną sympatią i chętnie je sobie przypisujemy, to… łatwiej je lubić niż rzeczywiście z nich korzystać. W tym roku Wigilia taka prościutka… Jeszcze tylko jedno ciasto i jedna sałatka… I kilka cukiereczków, żeby nie zabrakło. No i serniczek dla dziadka, przecież tak lubi. I trochę tej kiełbaski – przecież swojska i chudziutka. Ufff. Mowa oczywiście o minimalizmie materialnym, tym prostszym, ale to właśnie on buduje fundamenty minimalizmu głębszego, duchowego.
W sercu wszyscy mamy swoje ulubione rzeczy, zjawiska i barwy. Jest ich cała masa. Czy minimalizm przed świętami w naszym pięknym kraju da się zrobić? Na pewno w wielu dziedzinach tak – wierzymy w Was. A jak sprawniej uświadomić sobie minimalizm i jak go w sobie odnaleźć?
Lubimy do minimalizmu dążyć, nie zawsze wiemy jak zacząć, żeby nie przypominało to rewolucji. Zaczyna się od wielu pytań, stwierdzeń i rozważań:
Masz już wystarczająco dużo!
Tu tkwi minimalizm. Masz na pewno przynajmniej część tego czego chciałaś i o czym marzyłaś rok temu. Rozejrzyj się po pokoju i policz te rzeczy, które chciałaś mieć albo te, które wydawały ci się potrzebne dla osiągnięcia spokoju albo szczęścia. Zadowolenie z tego co się ma jest najistotniejsze. Zrobienie porządków nie będzie miało większego znaczenia, jeśli wciąż będziesz chcieć czegoś więcej i dalej.
Zacznij powstrzymywać się od gromadzenia dóbr!
To znakomity moment. Wybitnie doskonały. Idealny. Zanim pójdziesz do kasy np. w sklepie – odłóż to co ujęło cię urodą lub ceną, przynajmniej jedno. Poczuj przyjemność posiadania nie „mniej”, a „lepiej” bo wybrałeś ważniejsze rzeczy, te bardziej potrzebne. Jeśli masz jeszcze w domu lub pracy bałagan, to nie jesteś jeszcze minimalistą. Najważniejsze to zacząć go eliminować. Można go usunąć w weekend jeśli chcesz, ale sukcesywne panowanie nad rejonami chaosu i nadmiaru też będzie dobre. I łatwiejsze.
Uprość swój plan dnia!
To trudne, ale ogranicz zobowiązania. Nawet na poziomie stresu i nerwów o coś, czego ktoś nie zrobił. Twój minimalizm to też spokój w emocjach. Koniecznie zostaw sobie chwilkę wytchnienia. Daj sobie sposobność skoncentrowania się na tym co ważne.
Pomału zmieniaj to, jak żyjesz.
Powoli do przodu, świadomie i rozsądnie. Ty wiesz najlepiej czego u Ciebie za dużo i co obiektywnie będzie niezbędne. To nieprzerwany proces.
To dość proste. Oczywiście dla każdego inny aspekt będzie bardziej istotny i wart zgłębienia: jedzenie, zdrowie, finanse, przyjemności… Ostatecznie jednak przyjęcie postawy minimalisty polega na konsekwentnemu przestrzeganiu powyższych postaw. Zadowolenie: masz już wszystko czego potrzebujesz, to właśnie minimalizm. Nie przypomina rygorystycznej ascezy. „Kto jest zadowolony – ten jest bogaty” – Laozi. Kupujemy niepotrzebne rzeczy, bo czujemy się w jakiś sposób nieszczęśliwi z tym co już mamy. Zwłaszcza w tym okresie – mamy skłonność do wynagradzania sobie braku z dzieciństwa, a przecież tyle mamy. Tyle umiemy! Tyle możemy się nauczyć! Radość można czerpać także z działania, nie posiadania.
Tekst – Magda Tatar
Źródło i więcej informacji – Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęśliwego człowieka – Leo Babauta
Wezmę siebie Twoje wskazówki do serca, bo minimalizm to potrzeba naszych czasów i zamierzam z niej skorzystać.
Bardzo się cieszymy 🙂
Ha, żeby to było takie proste 🙂 Jak dla mnie minimalizm to jednak dużo więcej, ale być może takie proste porady będą jakimś punktem wyjścia.
Przed świętami najważniejsze to nie zwariować, w czym szczególnie pomoże uproszczenie planu dnia, szczególnie dotyczącego tych wszystkich paranoicznych działań w stylu histerycznego mycia okien i zawalania się tonom obowiązków.
Dokładnie – metodyczne i spokojne redukowane zbędnych czynności czy przyspieszania czegoś na siłę. Najważniejszy jest spokój 🙂
Według mnie właśnie najważniejsze jest wprowadzanie zmian małymi kroczkami, wtedy mamy szansę na utrzymanie nowego nawyku 🙂
I dom nie staje na głowie z powodu nagłego braku czegoś.
wprowadzanie zmian w okresie przedświątecznym jest dobrym preludium do zmian noworocznych, które za często próbuje się wprowadzać na wariata – lepiej zacząć wcześniej i robić to na spokojnie.
a ja zapraszam do siebie na nie całkiem serio poradnik – jak nie oszaleć w święta 😉