Relacja/Integracja cz.2 „Autentyczność”
Zauważam różne zależności w relacjach, zauważam na przykład , że w im większej iluzji wspólnie żyjemy tym burzliwsze są nasze rozstania . Im więcej czasu, energii i wysiłku poświęciliśmy na zbudowanie ładnego zamku na piasku tym trudniej jest nam się z tym piaskiem rozstać.
Emocje się burzą, oskarżamy się nawzajem o kłamstwa i przeróżne zdrady. Z prób kurczowego trzymania się fantastycznej bajki, którą stworzyliśmy na zmianę przenosimy się w horror rzeczywistości, która unikana przez nas tak długo musiała się w końcu zamanifestować w formie katastrofy. Tak jakby wszechświat upominał się o naturalną równowagę. O powrót do prawdy, do autentyczności , do tego co jest.
Kiedy się rozstajemy dzwonią wszystkie dzwonki alarmowe i chcąc nie chcąc musimy zmierzyć się z tym od czego uciekaliśmy . Nie musimy jednak czekać na ten moment możemy zdecydować, że chcemy odpakować nasze iluzje w każdej chwili. Ale jak to zrobić ? Jak zobaczyć iluzje i projekcje, które tworzymy codziennie?
Opowiem Wam, jak ja to robię . Przede wszystkim wracam… wracam do siebie. Kiedy przestaję obsesyjnie zajmować się nim/nią, nami lub nimi muszę zacząć zajmować się sobą . Ale jak? Biorę kartkę papieru i długopis/laptop/telefon i mozolnie, krok za krokiem zamieniam wszystkie on/ona/my/oni/one na ja. Zamieniam „on o mnie nie myśli” na „ja o sobie nie myślę”, „ona mnie irytuje” na „ja siebie irytuję”. Zamieniam „my do siebie nie pasujemy” na „ja do siebie nie pasuję”, „współczuję im” na „współczuję sobie”. Kiedy uda mi się znaleźć wszystkie wyciągnięte palce i skierować je w swoją stronę przychodzi czas na pytania. Kiedy o sobie nie myślę? W jaki sposób siebie irytuję? Gdzie siebie oszukuję?
W którym miejscu sobie współczuję, ale nie współodczuwam ze sobą? Siedzę z tymi pytaniami, patrzę, oddycham, czuję jak rozwiązują się węzły zasupłane w moim żołądku. Czekam na wszystkie odpowiedzi. Oddech robi się głębszy, moc którą oddawałam myślom natrętnym, energia którą zużywałam na tworzenie pretensji czy iluzji wraca do mnie. Mogę ich teraz używać bardziej świadomie.
Tak naprawdę odróżnienie iluzji od rzeczywistości nie jest takie trudne, jeśli nauczymy się zwracać uwagę na to co czujemy i na to co mówi nam nasze ciało. Ale co się dzieje z moim światem, kiedy przestaję zajmować się tym co „na zewnątrz” i skupiam się na tym co „wewnątrz”? Czy niekontrolowane dziecko, partner, puszczeni samopas rodzice nagle zaczynają robić rzeczy niewyobrażalne?
Czy bez mojego obsesyjnego koncentrowania się na nich mój świat rozpada się na kawałki ? Wręcz przeciwnie. Kiedy ja zajmuję się sobą trawa sama rośnie, słońce wstaje każdego ranka, dzieci dojrzewają, partner swobodniej oddycha, rodzice robią to na co mają ochotę. Świat sam się sobą zajmuje. A ja mogę spotkać się z tym światem z innego, bardziej autentycznego miejsca. Bo kiedy pozwalam sobie na bycie prawdziwą w ten sam sposób pozwalam na to innym ludziom i wszystkiemu, co się przejawia.
Tekst i grafika – Dagny Agasz
Na tym polega prawdziwa miłość – pozwalanie człowiekowi być tym, kim naprawdę jest. Większość ludzi kocha cię za to, za kogo się podajesz. Aby zachować ich miłość, udajesz – występujesz. Zaczynasz kochać swoje pozory. Taka jest prawda, jesteśmy zamknięci w obrazie, w akcie – i smutne jest to, że ludzie przywiązują się do swoich masek. Kochają swoje łańcuchy. Zapominają o tym, kim naprawdę są. A jeśli spróbujesz im to przypomnieć, nienawidzą cię za to, mają wrażenie, że próbujesz ukraść ich najcenniejsze mienie.
Jim Morrison