„Gdy biegniesz, śpieszysz się, zapominasz o pamiętaniu”
Życie w trybie slow moition może zaistnieć nawet wtedy, gdy wszystko szaleje. Czy to dom wariatów czy opera – dopasuje się do ciebie jak puzzel, kiedy ty poczujesz w środku spokój.
Lubię lubić. Kocham kochać. Pamiętam jednak czasy, kiedy poprzez zmuszanie się do sryliona obowiązków straciłam miłość do czegokolwiek. Aby na nowo pokochać życie od najmniejszych detali po te wielkie sprawy poszłam na urlop. Robiłam 20% tego wszystkiego co wcześniej, ale z większa intensywnością. Dzięki temu poczułam jak bije mi serce, jak pachnie i smakuje jedzenie, jak szumi las, usłyszałam to co mówią do mnie ludzie. Nie było to łatwe. Początkowo mój mózg bombardował mnie komunikatami, że się lenię, że życie jest tam – w tym zgiełku, a ja tu wącham kwiatki w lesie. Teraz wiem, że wielkie sprawy powstają w ciszy i skupieniu.
Spokój jest dla mnie najważniejszy. Myśli wynikające ze strachu, ekscytacji, rozproszenia mącą moją zdolność do podejmowania dobrych decyzji. Mącą moje poczucie bezpieczeństwa. Kiedyś byłam na sinusoidzie, szłam po więcej, po bardziej, w podnieceniu. Pragnienie mocnych wrażeń nastawione było na szybki termin realizacji. Jest ryzyko jest zabawa. Wiem, że była to też ucieczka przed bliskością, bo w ciszy wszystko widać, można też poczuć. Mocne wrażenia lubią żywić się energią i zdarza się że nie wystarcza jej na podstawowe, najważniejsze, niezbędne do życia sprawy. I dałam się przykryć rzece niezałatwionych spraw, bo odlot był wielki.
Bezpieczeństwo to obecność, stanie nogami na ziemi. Wygodne dla ego nawyki odciągają nas od spokoju, bo wtedy nie słyszysz prawdy a wszystko musi być na już.
S P O K O J N I E. Jeszcze nie teraz, nie wszystko na raz. Powoli…załatw to do końca i bez pośpiechu, bo wielkie wrażenia uwielbiają żywić się energią i potem może jej zabraknąć na przyziemne sprawy. I dałam się przykryć rzece niezałatwionych spraw, bo odlot był wielki.
Napięcie oznacza pośpiech, lęk, wątpliwość. Jest okupione ciągłym wysiłkiem, aby być bezpiecznym, mieć pewność. Bojąc się jutra nigdy nie staniesz do swoich spraw, nie zmierzysz się z rzeczywistością.
Zapamiętaj absolutnie podstawową rzecz – każde doświadczenie, które zlekceważysz, zamieciesz pod dywan będzie wisieć nad tobą, będzie wołać: „Dokończ mnie! Przeżyj mnie! Zrozum co chcę ci powiedzieć!” Kiedy się spełni – odejdzie wolne; niedokończone – torturuje cię i stale przyciąga twoją uwagę. „Dlaczego mnie chowasz? Nie dokończyłeś mnie. Spełnij mnie! Zrozum mnie!”
Budda zwykł mawiać do swoich uczniów: „Stąpaj bardzo powoli i każdy krok rób w pełnej świadomości”. Jeśli chcesz stąpać w pełni świadomie, musisz iść powoli. Gdy biegniesz, śpieszysz się, zapominasz o pamiętaniu. Toteż Budda chodził bardzo powoli.
Spróbuj chodzić powoli, zrozumieć każde trudne doświadczenie, które do ciebie przychodzi a będziesz zaskoczony – w twoim ciele pojawi się nowy wzorzec uwagi.
Tekst – Dorota Pawelec
Foto/wizaż/stylizacja – Renata Dziewulska
Miejsce – Siedlisko Lawendy
Ja jestem bardzo niespokojnym duchem – ciągle w ruchu, czasami wręcz nadaktywna. I podobnie moje myśli – wieczna gonitwa i tysiąc spraw na minutę. Inaczej chyba nie potrafię – zmniejszenie tempa rodzi we mnie frustrację, choć wiem, że czasami by się przydało.
Uczę się takiego spokoju z różnym skutkiem. Jak się udaje to jest coś pięknego! Pośpiech to bardzo zły doradca
Ten świat gdzieś biegnie, wybrał zły kierunek. Najgorsze, że bardzo łatwo jest dać się mu porwać, a odszukać taki spokój, o jakim piszesz, jest o wiele trudniej.
Świetnie, jednak w natłoku obowiązków ciężko jest przystanac. Jednak staram się sobie samej odpuszczać i robić tyle ile da mi satysfakcję. Nie zawsze wychodzi wszystko jak powinno, ale warto o tym pamietac