Czuję, więc jestem
Co by to było, gdyby nagle z dnia na dzień zniknęły wszystkie znaki drogowe? Prawdopodobnie na ulicach pojawiłby się zastój i chaos oraz niejedna kolizja, szczególnie przy takiej liczbie środków transportu jakie mamy w dzisiejszych czasach. Chyba nie mamy wątpliwości po co nam znaki i drogowskazy przy drogach. Dokładnie taką samą funkcję w naszym codziennym życiu pełnią uczucia: informują nas i ostrzegają. Pomagają nam zorientować się w sytuacji w miejscu, w którym jesteśmy. Czasem krzyczą: „stop!”, „uważaj!” – kiedy ważne dla nas potrzeby są zablokowane lub ktoś nie wziął ich pod uwagę. Również za ich przyczyną nasze ciało rozluźnia się i doświadcza przyjemnego relaksu, gdy ważne dla nas sprawy pomyślnie się toczą.
Przyprawa nadająca smak życiu
Uczucia ubarwiają nam życie, sprawiają, że świat wokół jest ciekawy, różnorodny. Jednak kiedy ich nie rozumiemy, powodują trudności i nieporozumienia. Silne emocje mogą nas przerażać swoją intensywnością (wybuch gniewu, załamanie). Radzimy sobie z nimi na różne sposoby: chowamy, tłumimy, tworzymy, pokazujemy coś innego niż czujemy, np. śmiejemy się, kiedy wcale nam nie jest wesoło. Kiedy emocje sterują naszym zachowaniem bardziej niż nasze centrum dowodzenia – głowa, wtedy skutkiem mogą być zachowania aspołeczne: wyzywanie kogoś, kto zaszedł nam za skórę, rękoczyny, przestępstwa. Uczucia są motorem naszych działań, wszystkich przedsięwzięć. To one inspirują nas do tworzenia pięknych rzeczy: pisania wierszy, malowania obrazów, komponowania muzyki, tworzenia choreografii, filmów, pomagania sobie nawzajem. To właśnie uczucia nadziei, miłości, wdzięczności, radości są sprawiają, że życie nabiera głębszego wymiaru, sensu. Jak podkreśla prof. Rafał Ohme „Emocje należy pielęgnować, nie są niczym wstydliwym”. Są ludzkie, to dzięki nim możemy łączyć się z innymi ludźmi, współodczuwać, czuć bliskość.
Im dłużej zajmuję się tematyką komunikacji i empatii, tym bardziej doświadczam, jak świat wewnętrznych przeżyć jest bogaty i złożony. Dorośli często czują się zagubieni w zawiłościach życia uczuciowego. Jednym trudno okazać co przeżywają, opisać słowami, innym zapanować nad wyrażaniem emocji w sposób akceptowany. Myślę, że wynika to z prostej przyczyny, jaką jest małe przywiązywanie uwagi do naszych wewnętrznych przeżyć, w tym intuicji. Warto pamiętać, że to, na czym się skupiamy, czemu poświęcamy czas i wysiłek doskonali się, wzrasta, pozostałe sprawy ulegają zmniejszeniu, odchodzą w cień. Dlaczego jednak przez większą cześć życia, edukacji szkolnej i pozaszkolnej decydujemy się rozwijać przede wszystkim sferę intelektualną? Zdobywamy wiedzę z różnych dziedzin, co jest nam oczywiście potrzebne. Zaniedbujemy jednak sferę uczuć, która jest nieodłącznie związana z naszym życiem, codziennością oraz ciałem – bo właśnie poprzez ciało nasze emocje są odczuwane i wyrażane. W miarę dorastania poznajemy otaczający świat i jednocześnie oddalamy się od istoty nas samych, tego co w nas prawdziwe, autentyczne, żywe.
Ciało zna odpowiedź
Uczucia to energia, która może się uzewnętrznić poprzez ciało. Badania pokazują, że ciało pamięta emocje, są one w nas zapisane jak historia drzewa w jego słojach. To ciało jest przewodnikiem po naszych stanach uczuciowych. Ono wysyła czytelne sygnały: rumieniec, trzęsące się ze strachu lub struchlałe nogi, drżący głos, motyle w brzuchu, uczucie ściśniętego gardła. Za każdą opisaną reakcją kryje się uczucie, sygnał dla otoczenia jak również dla nas samych. Dzięki niewerbalnym sygnałom naszego ciała możemy szybko i trafnie reagować: przytulić smutną osobę, położyć rękę na ramieniu dla okazania wsparcia i zrozumienia, zrobić krok w tył widząc kipiącą złość. Ciało codziennie, wytrwale i na różne sposoby podpowiada nam, komunikuje najdrobniejsze zmiany, poruszenia naszej duszy. Czy jednak umiemy je docenić i zobaczyć? Czy na nie odpowiednio szybko reagujemy? Czy zauważamy pierwsze napięcie w ramionach i szukamy jego przyczyn? Czy dopiero po kilku tygodniach skumulowanego strachu, kiedy nawet po przebudzeniu towarzyszy nam ból karku, sięgamy po tabletki przeciwbólowe i maści rozgrzewające? I znów do głowy nam nie przyjdzie, że przyczyna leży w naszej duszy, w emocjach, które nie znalazły drogi na uzewnętrznienie się i zostały zamrożone jak słoje w drzewie.
Z dzieckiem za rękę
Naturalną i piękną rzeczą jest odważne, autentyczne, wyraziste okazywanie swoich emocji wobec malutkiego dziecka. Wyrażamy z pełną ekspresją swoją radość i zachwyt przy każdej okazji, akceptując i wyolbrzymiając najmniejszy gest niemowlęcia, mimikę, wydany dźwięk, odwzajemniamy pierwsze emocjonalne poruszenia. Maluch dlatego właśnie doskonale umie okazywać swoje uczucia, jest czytelny dla otoczenia. Wszyscy dookoła widzą i słyszą kiedy się złości, kiedy jest zachwycony lub smutny. Niestety w miarę dorastania, już na etapie edukacji przedszkolnej „temperujemy” dzieci, demonstrujemy im jak ukrywać uczucia, jak powstrzymywać się od spontanicznych reakcji, pytań, okazywania zdziwienia. „Nie mów, tak, bo tej pani zrobi się przykro”, „Nie ma powodu, żeby tak się złościć”, „Nie trzeba się wstydzić”. Tak jakby odczuwanie i okazywanie emocji było czymś złym, zagrażającym, nie na miejscu. Dziecko uczy się świata i życia doświadczając całym sobą, wszystkimi zmysłami – a więc poprzez ciało w pierwszej kolejności.
Dzieci są świetnie skontaktowane ze sobą, zintegrowane. Wiedzą i z całą mocą pokazują czego chcą, czego nie, co jest dla nich ważne, co im sprawia radość. Bardzo łatwo odczytać z ich postawy, mimiki, tonu głosu aktualny stan emocjonalny. W miarę dorastania uczą się powściągać okazywanie tego, co czują i jednocześnie tracą kontakt z tym, co w nich żywe, prawdziwe. Wystarczy spojrzeć na słownik dorosłego dotyczący uczuć. Na co dzień do opisania samopoczucia używamy kilku słów: fajnie, dobrze, źle, wesoły, smutny, zły, zazdrosny. Kiedy sama po raz pierwszy dostałam do ręki przykładową listę uczuć, a na niej widniało pięćdziesiąt słów na wyrażenie samych pozytywnych wrażeń, pomyślałam sobie: jak to możliwe, że uczę się terminów określających rzeczywistość, systemy, a słownik dotyczący mnie samej, mojej psychiki, moich wewnętrznych przeżyć jest tak ograniczony? Jak mam porozumieć się z innymi w satysfakcjonujący sposób, kiedy sama do końca nie rozumiem siebie, nie umiem opisać, co się ze mną dzieje?
Komunikowanie uczuć
W Porozumieniu bez Przemocy emocje odgrywają kluczową rolę, są nazwane „dziećmi potrzeb”. Tak jak maluch ciągnie za rękę mamę lub tatę mówiąc: „ja chcę iść tam”, „to lubię”, „to mi się nie podoba”, tak też uczucia mówią nam o tym, jaka ważna potrzeba jest w tym momencie spełniona lub nie. Trudne, przykre uczucia jak np. strach, wstyd, złość, zazdrość są dla nas informacją, że coś istotnego w nas domaga się zaspokojenia. Gniewamy się, kiedy ktoś nie bierze pod uwagę naszego zdania lub ogranicza nasze działania. Boimy się w sytuacji zagrożenia, smucimy, kiedy coś zgubiliśmy i okazujemy złość na widok braku poszanowania naszych granic. Natomiast miłe uczucia: euforia, zachwyt, nadzieja, wdzięczność, spokój pojawiają się, kiedy istotna dla nas sprawa została pomyślnie zakończona. Kluczową rzeczą jest sposób wyrażania naszych emocji. Zamiast krzyknąć we wzburzeniu: „Ty idioto, znów przeoczyłeś ważną informację!”, mogę z oburzeniem powiedzieć: „Jestem rozczarowany i zawiedziony widząc tak sformułowaną umowę!”. Jedno i drugie zdanie jest wysycone emocjami. Pierwsze jest niepochlebną oceną osoby, z którą rozmawiamy, drugie mówi o tym, co się z nami dzieje. Różnica istotna mająca wpływ na to, jak rozmowa się potoczy i do jakich wniosków dojdą rozmówcy, czy w ogóle nawiążą porozumienie.
Za każdym razem, kiedy zdam sobie sprawę, co się ze mną dzieje w reakcji na to, co widzę i słyszę, mogę to wyrazić bez oskarżania kogokolwiek. Niezwykle pomocna jest świadomość ciała, wysyłającego nieustannie sygnały, będące reakcją układu nerwowego na to, co mnie spotyka. Stąd ćwiczenia świadomości ciała, uważności mogą w dalszej perspektywie przynieść pozytywne efekty w sferze relacji z innymi, wpłynąć na lepszą komunikację.
Małgorzata Sobiesiak
psycholog, trener komunikacji