Czy czujesz jak bije mi serce?
Więcej ludzi umiera z powodu braku bliskości, niż z powodu braku chleba. To odkrycie Matki Teresy z Kalkuty. Staliśmy się samowystarczalni. Kiedyś pary z „porządnych” związków spoglądały na nas z fotografii w kolorze sepii – a dziś my ich potomkowie staliśmy się „nieśmiali” we wzajemnych relacjach. Na 10 moich koleżanek może jedna jest w stałym związku. Czy to zasługa pyłu z kosmosu a może glutenu?
W moim przypadku to nieśmiałość. Ilekroć poznam jakiegoś mężczyznę i dojdzie do wymiany numerów telefonu zastanawiam się nad tym cóż ja mu powiem jak już się spotkamy, co pocznę kiedy on okaże się szpiegiem Don Pedro z Krainy Deszczowców, albo będzie targował się z kasjerką o cenę biletu do kina. Czy Bartollini Bartłomiej i Hipolit Gąbka przyjdą mi na ratunek? Nie sądzę. Tak. Jestem nieśmiała. Do tego piszę czarne scenariusze niczym Alfred Hitchcock. Czy czujesz jak bije mi serce kiedy to mówię?
Nieśmiałym często głośno bije serce. Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się przyjść na przyjęcie, które toczyło się już w najlepsze, i odkryć, że jesteście jedyną osobą, którą tam znacie jest organizator, a na domiar złego nie ma go w polu widzenia? „Kim jest ta pani w białej sukience?”, pyta ktoś, a wy ani be ani me, ani kukuryku. Gorsze są jednak inne akcje. Znajdujecie się w grupie, której „lider” proponuje: „Poznajmy się lepiej!” Niech każdy się przedstawi i powie o sobie kilka zdań.” Yyyyyyyyyyy nazywam się Dorota Pawelec, kolekcjonuję wspomnienia chętniej, niż sukienki, jestem kurą domową. Rodzę dzieci częściej niż statystyczna polka….” Pustka w głowie, suchość w ustach. Ja zawsze na końcu takich mądrych prezentacji własnej osoby dodaję jeszcze „hehehheh”
Nieśmiałość objawia się tym, że bardzo często przekładacie umówione spotkania z ludźmi uciekając od miejskiej dżungli gdzieś gdzie będziecie sami. A w drodze na umówione spotkanie często łapiecie gumę albo wypada wam rura wydechowa. Zupełnie przypadkiem.
Pomimo jej negatywnych skutków i intensywności, nieśmiałość można przezwyciężyć. Ale żeby móc to zrobić, trzeba poznać jej naturę i zastosować odpowiednią metodę. Moja jest następująca. Możecie wiele zmienić robiąc małe kroki. Dziś proponuję pierwszy. Róbcie coś pomimo strachu. Ja podczas pierwszego publicznego wystąpienia dwa razy spadłam ze sceny a i tak podeszło do mnie kilka osób z gratulacjami świetnego występu. Jedno jest pewne – nawet jeśli ktoś chciał mi dodać otuchy mówiąc te słowa – zostałam zapamiętana. Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy miałam ochotę opuścić miasto Lublin na dobre.
„I think a lot. But I don’t say much” – powtórzę za Anne Frank. Od dziecka byłam raczej obserwatorem i molem książkowym. I wcale towarzystwa ludzi mi nie brakowało. Naturalnie uległo to zmianie. Z nieśmiałości można wyrosnąć, zwalczyć ją lub chodzić w papierowej torbie na głowie. Jedno jest pewne. We wszystkim co robicie starajcie się zachować naturalność. Kiedy z całych sił będziecie udawać, że jesteście „hej do przodu” podczas gdy, w środku umieracie ze strachu, tylko podkreślicie to co chcielibyście schować. To jak być starszą Panią przebraną za dzidzię.
Z pewną dozą nieśmiałości kończę pisać ten tekst. Nie śmiem pisać już więcej. Przywykłam, że nowych sytuacji i nowych ludzi uczę się powoli. I nigdy nie rozmawiam z nieznajomymi, bo jeszcze kogoś poznam…
Tekst – Dorota Pawelec
Foto – Anna Paśnik
MUA – Joanna Piech PIECH MAKE UP
Włosy – Joanna Parakowska PLATINIUM
Sukienka Zara
Cudownie 🙂
Dziękuję Kasiu 🙂