Jak bardzo pragniesz zmiany?
Sekret naszej zdolności do przemiany tkwi w naszym pragnieniu, aby opuścić kokon, w którym czujemy się już bardzo niewygodnie.
Jeśli naprawdę chcesz się zmienić, dokonasz takiego wyboru i zaangażujesz w zmierzający do tego proces.
Jeśli jednak uznasz, ze powinieneś się zmienić, podejmiesz taką decyzję i odczujesz ciężar ofiary. Przymus wyrzeczenia to stres, który powoduje że twoje przyrzeczenia lądują na śmietniku. Nie doprowadzasz ich do końca.
Czasami w poczuciu kierowanie się obowiązującą modą, radami przyjaciół czy życzeniami członków rodziny. Kiedy podjęcie decyzji kierowane jest wewnętrznym wyczuciem prowadzi do wyboru.
Być może pożądana zmiana polega na rzuceniu palenia. Jeśli naprawdę chcesz przestać palie, dokonujesz takiego wyboru i angażujesz w takie działanie.
Jeśli jednak masz natrętne uczucie, że powinieneś rzucić palenie, może postanowisz to zrobić i potraktujesz takie działanie jako wyrzeczenie.
Podobnie z przyrzeczeniem uprawiania ćwiczeń fizycznych. Jeśli naprawdę chcesz tego, bo pragniesz być zdrowsza lub sprawniejsza, podejmiesz w głębi serca odpowiedni wybór i dzięki temu łatwiej zaangażujesz się w odpowiednie działania.
Jeśli jednak uważasz, że powinnaś ćwiczyć, zęby wyglądać czy czuć się lepiej, najprawdopodobniej podejmiesz takie postanowienie bez pełnego przekonania, toteż za każdym razem, kiedy zaczniesz ćwiczyć, będziesz miała poczucie wyrzeczenia. Nie będzie w tym radości, lekkości.
-CHĘĆ prowadzi do WYBORU, który wiedzie do ZAANGAŻOWANIA.
-POWINNOŚĆ(poczucie że coś „musisz”) prowadzi do DECYZJI, która wiedzie do WYRZECZENIA..
A więc kiedy następnym razem podejmiesz wysiłek, by dokonać zmiany w życiu, zadaj sobie pytanie „Jak bardzo pragnę tej zmiany?” Jeśli nie potrafisz udzielić odpowiedzi, istnieje prawdopodobieństwo, że kierujesz się przekonaniem, iż powinieneś się zmienić, a nie głębokim pragnieniem zmiany.
Przemiana wewnętrzna to cudowne uczucie. Jeśli chcesz coś, czego nie masz, musisz zrobić coś, czego jeszcze nie robiłeś.” Doświadczyć czegoś nowego, otworzyć jakieś nieznane drzwi.
Gdy rodzice i nauczyciele karzą nas za niewłaściwe zrobienie czegoś, sprawia to, iż jako dzieci czujemy się głupi, zawstydzeni i godni pożałowania. Jeśli zdarza się to wystarczająco często, odruchowo zaczynamy się wahać przed próbą zrobienia czegokolwiek nowego. W sytuacji, gdy próby i niepowodzenia stają się dla nas nieprzyjemnym doświadczeniem, decyzja, że lepiej nie próbować, „wydaje się” nam mądrą.
Niestety, to wyuczone zachowanie może zostać przeniesione do dorosłego życia. Gdy stajemy w obliczu nowej sytuacji, wyzwania czy nowego zadania, odruchowo wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje. Podświadomie stajemy się znów dzieckiem, które boi się podjęcia próby zrobienia tego, co ma być zrobione, gdyż może to wzbudzić gniew Wielkich Ludzi. Nic dziwnego zatem, że w tym stanie umysłu wolimy się wycofać. „Nie, dziękuję”. „Nigdy więcej”.
Sparaliżowani strachem nie osiągamy niczego.
Myślimy sobie: zamiast tego pójdę i zrobię sobie kawę albo poczytam gazetę, albo poobijam się trochę, sprzątając biurko; coś, co nie niesie ze sobą żadnego ryzyka porażki.
Taka sytuacja wymaga zdecydowanego działania. Po pierwsze, przyznaj się do swego strachu przed porażką. Następnie spróbuj pogodzić się z faktem, że nam wszystkim się to zdarza; każdemu przytrafia się jakaś porażka, każdemu może zdarzyć się, że dostanie gorszą ocenę mimo wytężonych wysiłków. To część gry – w ten sposób się uczymy. Często jest to najlepszy sposób uczenia się, a niewątpliwie każdemu ekspertowi z dowolnej dziedziny przydarzało się to wiele razy podczas jego drogi na szczyt.
Jeśli strach przed porażką działa na Ciebie paraliżująco i uniemożliwia Ci działanie, pamiętaj, że porażka nie jest największym złem jakie może Ci się przydarzyć.
Najgorzej jest wtedy, gdy w ogóle nie podejmujemy prób.
Na bazie : Christine Ingham – Automotywacja na 101 sposobow