Jak przejść przez ten pomost od starego do nowego
Oddycham, raz po raz. Jeden z cyklów mojego życia właśnie dobiega końca. Napełniam swoje płuca, serce, duszę nową cząstką mocy. Czuję ten nowy smak, ale wciąż jestem gdzieś w “pomiędzy”. Jeśli to czytasz, to zapewne potrzebujesz pozwolić sobie odejść czemuś, w czym i tak już nie ma twojej energii. Teraz popatrz na te nowe rzeczy, które nabierają tempa. Czy znajdziesz w sobie odwagę, aby tam wskoczyć? Poddać się przygodzie bez pewności, obietnic, przewidywalności? Zwrócić oczy na nowy horyzont, zaglądając jednocześnie pod przerażającą powłokę nieznanego. Oddychaj. Napełniaj się tą nową energią, ale potem rób kolejne kroki. Bierność wywołuje frustrację “marzenia o marzeniu”. A ty nie jesteś już uczestnikiem, stajesz się obserwatorem.
Bycie w “pomiędzy” jest jak podróż we mgle. Kiedy powoli ruszysz, coś tam się przed tobą odsłoni, a ty stopniowo wyzbywasz się starych sposobów bycia, tożsamości. Do tego wszystkiego ufaj, ufaj, ufaj, że to, co twoje cię odnajdzie 🙂
Pierwszy krok to pierwszy skok
Otworzenie drzwi do kolejnej komnaty, twoja decyzja o tej podróży w nieznane to przygoda naiwnego, ale zdeterminowanego dziecka. O tak! Przechodzenie na kolejne etapy świadomości jest zabawą dla zdeterminowanych 🙂
Będąc na progu nowego rozdziału, codziennie napotykam lęk i opór. Są one moimi największymi inspiratororami. Za tym czego boję się najbardziej, kryją się moje najgłębsze potrzeby.
Tym, co pozwala mi przejść przez ten okres “pomiędzy” jest szacunek do siebie, bo jest to czas pełen sprawdzianów na przypominanie sobie tego kim ja jestem. To codziennie zadawane pytania- czy to, co do mnie właśnie przyszło jest moje? Czy to, czego doświadczam zaspokaja moje potrzeby? A może są to okruchy, resztki ze stołu rzucone dla częściowego zaspokojenia głodu. Czy ja chcę przetrwać, czy żyć realizując swój potencjał?
Ten czas bycia “pomiędzy” pozwala mi tworzyć nowe standardy, wydeptywać nowe ścieżki bez oszukiwania siebie, bez dróg na skróty, utrzymując ten właściwy kierunek
Stań się tym i pozwól się odnaleźć
Jak stać się pełnią kiedy jedyny smak to tylko brak? Wciąż dotykasz tego co stare, bo to nowe jest jedynie małym ziarnem inspiracji.
To małe ziarno jest moim największym światłem, które prowadzi mnie każdego dnia. W pierwszej szkole duchowej, w jakiej się znalazłam, nauczyłam się organiczności. Tego, że każdy nowy projekt rozpoczynam od napisania wizji. Jest ona spójna z moimi aktualnymi potrzebami i nie jest dziełem skończonym. Piszę ją każdego dnia. Co wtedy przyciągam? Czasami przyjdzie do mnie coś pod tytułem: “niby tak, ale nie końca”. Trochę to ze mną spójne, ale cała reszta zgrzyta.
Trochę tak, ale realnie to ściema w przebraniu okazji.
Ważne, abyśmy wtedy nie kroili się z naszych potrzeb i popatrzyli na to co zgrzyta. Czy przypomina to o czymś bolesnym? Jeśli tak-pozwól sobie to poczuć i przez to przejść. Ta zmiana “starych wibracji” to nic innego jak przepuszczanie emocji przez ciało. Jest ono wysoce czułym odbiornikiem nadajnikiem energii, która przemawia do ciebie za pomocą uczuć i emocji. Odcinając emocje, zamykasz w sobie dostęp do prawdziwego, głębokiego odczuwania życia i transformacji.
W naszym ciele jak w słojach drzewa zapisana jest nasza historia. Wyjście z “pomiędzy” to przypominanie sobie tej historii. Dzięki zdolności do przeżywania prawdy odczuwamy życie coraz głębiej, zmysłowo. Jako coraz bardziej “nasze” życie, spójne z “naszą” naturą.
Czy czujesz biologiczny język Twojego ciała? Płacz, krzyk, poruszenie, podniecenie, drżenie dłoni, oddech z brzucha? Pozwalasz sobie czuć?
Pamiętam jedną z moich klientek, która miewała drgawki. Ustąpiły one w momencie pozwalania sobie na ekspresję uczuć, wyrażanie tego co pojawia się w emocjach.
Wyjście z “pomiędzy” to ekspresja ciała i emocji
Jeśli nie przeżyjesz emocji, uciekając w zamrożenie, to jakaś część twojej tożsamości zostanie tam, w niespełnieniu.
Odcięcie się w nieczuciu, nie oznacza zaniku emocji. Ta wibracja będzie odzywała się w twoim życiu raz po raz, w zapętleniu. Coraz wyraźniej, aby wzniecić twoje emocje. Ta część ciebie będzie tworzyła życie z braku, doświadczając go coraz dotkliwiej.
Jedna z moich nowo odzyskanych części marzyła o życiu, próbując przetrwać w chłodzie i pustce. Patrzyła na ludzi zza szyby, na tych pełnych zabawy i przyjemności życia. Tam było życie, tutaj była pustka i smutek wynikający z “nie mogę do życia”, mogę jedynie do przeżycia. Ta część mnie była samotna, obudowana iluzjami pozbawiona realnych doświadczeń. Ta część mnie zakodowana była w poglądzie, że marzenia, realizacja siebie to mrzonki więc uciekała ze wszystkich ważnych dla siebie projektów po napotkaniu pierwszej, możliwej przeszkody. Ta część mnie karmiła się uwagą z zewnątrz. Czego się bała? Ryzyka, jakim jest złamane serce.
Każda nowo odzyskana część naszej tożsamości potrzebuje zostać zobaczona nakarmiona, zaspokojona w inny sposób. Tworzenie nowych nawyków będzie więc zależało od tychże potrzeb.
Na moich sesjach jest podobnie. “Wgrywamy” nowe oprogramowanie, jest ono już częścią twojej istoty, jednak, aby stało się częścią twojej codzienności, potrzebujesz wybierać swoją nową tożsamość każdego dnia. Nie chcieć wiedzieć co i jak się wydarzy. Zaufać.
Twoja nowa tożsamość ma być ekspresyjna, a nie uciszona i skontrolowana. Twoje serce ma być zdolne do czucia i poruszone. Twoje przykurczone wewnętrzne dziecko ma wyjść do życia. Twoja prawda ma być artykułowana każdego dnia.
Twoja nowa rzeczywistość nie przyjdzie z magicznej mapy marzeń. Czasem narodzi się w bólu i determinacji. A potem się przejaśni i ból zniknie. Gratulacje! Jesteś na next level soul.