Szczęście jest na wyciągniecie ręki
Jeśli zapytasz setkę osób o cel w życiu, odpowiedzą, że to szczęście. Na pytanie czy są szczęśliwi, kilka z nich odpowie, że tak, ale większość – że nie jest albo jeszcze do tego dąży, albo będzie szczęśliwsza np. po znalezieniu lepszej pracy, przeprowadzce do lepszego domu, w lepszym związku, w lepszym kraju. Sądzą, że dopiero będąc w innej sytuacji niż ich obecna poczują szczęście. Na kolejne pytanie: co robią aby ten cel osiągnąć i czy robią cokolwiek w tym celu – co odpowiedzą? Że chodzą do pracy żeby dostać awans i wtedy zacząć budowę domu, albo że zaczęli pisać wymarzoną książkę jakiś czas temu, ale mają tylko kilka stron i przestali. A Ty? Co robisz aby osiągnąć swoje szczęście, a może już je masz?
Pięknie jest mieć marzenia, ale marzenia to mniej niż cel. Możesz osiągnąć wszystko czego zapragniesz – brzmi naiwnie. Ale z pewnością możesz osiągnąć więcej niż masz albo czujesz teraz – to już brzmi rozsądniej.
Jeśli masz swoją jedną rzecz, którą chciałabyś osiągnąć, marzenie na bliżej nieokreśloną przyszłość, to na pewno można je podzielić na questy. To nie może być tak jak wygrana w totolotka: ciach i masz wszystko, tak byłoby zbyt proste. To może być jak zbieranie wyprawki szkolnej tylko nie materialnie, a emocjonalnie czy duchowo. Może być też bliższe materii – dom czy mieszkanie, bo to nie tylko obiekt, ale i samodzielność i odpowiedzialność. Także lepsze miejsce do życia dla dzieci jeśli to one są twoją motywacją.
Poszukiwanie szczęścia ma w sobie paradoksalnie sporo powagi, a czasem nawet smutku, prawda? Ale czym jest nasze życie jeśli nie tym właśnie – stałym poszukiwaniem złotego rogu obfitości, do którego dobieramy ścieżki i wykonujemy kolejne zadania. Jaki jest twój wymarzony róg obfitości? Z kim go dzielisz? Jakie jest twoje marzenie cel, jak wygląda i jak smakuje woda z twojego rogu obfitości? Czym pachnie? To jeszcze tylko marzenie, czy już cel?
A krótsza perspektywa – pięć lat na przykład. Już je sobie wyobraziłeś albo wyobraziłaś. Jak będzie wyglądać twoje życie za pięć lat jeśli będziesz żyć i postępować ta jak teraz (wiele osób może to doprowadzić do niepokojących wniosków), a jak jeśli codziennie poświęcisz np. pięć albo piętnaście minut na coś nowego, albo coś przyjemnego, pięknego. Szuka poszukiwania szczęścia to ciągła auto-motywacja. Kto nie umie się zmotywować, ma mniejsze szanse na szczęście? Czy to może za dużo powiedziane… Czy za pięć lat będziemy szczęśliwsi?
A rok? Jak będzie za rok? Tu bardziej pomaga perspektywa wstecz. Co zyskaliście w ciągu ostatniego roku? Na pewno coś takiego jest. Większy komfort zawodowy? Dziecko poradziło sobie z trudnością jaka je spotykała? Może nowa umiejętność, która może was poprowadzić w lepsze miejsce. Nowa kompetencja zbudowana w oparciu o wiedzę? Zdobycie cennego, choć trudnego doświadczenia? Na pewno coś jest, coś bardzo fajnego i nowego. Chętne postrzegamy cudze szczęście jako przypadkowe, a własne jako efekt ciężkiej pracy. A przecież pracujemy ciężko. Na pewno twój wysiłek w poprzednim roku ci się opłacił, na pewno coś wróciło. Odwróć to. Poszukaj szczęścia także w sobie i w oparciu o osiągnięcia z ostatniego roku – zbuduj cel na kolejny. A nowy rok tuż już niedługo.
Niebezpiecznie zbliżamy się do sedna sprawy – co zrobisz już w tym zabieganym miesiącu? Ten który dzisiaj się zaczął, tak żeby nie odkładać zmiany na nowy rok, tylko po nowym roku potraktować ją jako proces, który już się zaczął. Proces, który trwa. Co zrobisz już w tym miesiącu?
Tydzień to niewiele czasu, w poniedziałek rano wychodzisz do pracy, a kiedy wracasz, jest piątek wieczorem. Magiczny teleport. Na przykład kiepski nawyk, o którym wiesz, że oddala cię od szczęścia albo innego celu jaki sobie wyznaczysz. Choćby za dużo wina wieczorem, chociaż dobrze wiesz, że rano trudniej się skoncentrować. Albo natrętne myśli o tym co ludzie o tobie powiedzą lub pomyślą – to trucizna. Odtruj się w tym tygodniu i unikaj tego nawyku, bo cię unieszczęśliwia. Bądź szczęśliwszą osobą.
A jeśli zrobić to już dzisiaj? Po prost żyć swoim tempem, nie biec. Solidnie się zastanowić, czy nie da się przełożyć tego co wydaje nam się pilne na kiedy indziej. Oddelegować coś co uważamy za swój obowiązek na kogoś innego. Zdjąć coś z siebie i powoli, acz konsekwentnie iść do przodu. Kupić drobiazg, którego użyjemy dopiero w nowym domu, na przykład filiżankę z której wypijesz herbatę dopiero kiedy będziesz u siebie. To już nie marzenie o nowym miejscu tylko działanie.
Od tej chwili.
Teraz.
Więcej o zmianach życiu pisaliśmy tutaj: Dwadzieścia dni cierpliwości i ciepła
Tekst – Magdalena Tatar
Wszystko w okół biegnie a jak człowiek próbuje zwolnić to go niemal zadepczą a tak serio to mam wrażenie, że czym starsza jestem tym szybciej mi czas ucieka . Staram się celebrować chodź niektóre sfery życia ale niestety inne na tym ubolewają.
Dokładnie. Jak dzisiaj w Lublinie: cieszyć się tym, że pada śnieg, zamiast narzekać na spóźniający się autobus 🙂 Pozdrawiam 🙂
Nawet jak jest to mokry śnieg, to można dzięki niemu czasami dotrzeć szybciej na przystanek, o ile ktoś potrafi się bezpiecznie na nim ślizgać 😀
Bardzo mądre spojrzenie na szczęście. W pełni się zgadzam – ono naprawdę zależy od nas i składa się po prostu z tych drobniutkich, codziennych wyborów, które podejmujemy każdego dnia.
Tak, o tym że chce się być szczęśliwym też trzeba zdecydować 🙂
Takie małe akcenty jak radość z małych rzeczy czy celebracja chwili potrafią uszczęśliwić. To tylko i wyłącznie my decydujemy co w życiu wybieramy, ja wybieram szczęście 😉
Oby jak najwięcej szczęścia! I tego małego i dużego 🙂