Podobne treści

5 komentarzy

  1. Zgadzam się z Tobą w 100% też mam takie obserwacje i przemyślenia, często mając koleżanki (w przeszłości) i licząc na ich szczerą opinię, okazywało się, że nie były do końca szczere, bo zawsze chciały coś „ugrać” dla siebie. Zazdrość siedzi bardzo głęboko w nas i musimy się uczyć tolerancji. Osobiście mam to szczęście, że mam 2 siostry, które są najlepsze i nawet kiedy wiedzą, że sprawią mi przykrość są ze mną szczere. buszolanda

    1. Zazdrość to pierwotne uczucie i pojawia się czy tego chcemy czy nie, ale nie musimy być zawistne i wkładać sobie szpilek …zazdrość może przerodzić się w podziw i inspirację dla nas samych 🙂 pozdrawiam

  2. to prawda my kobiety rywalizujemy ze soba na każdym polu i nie potrafimy nawzajem cieszyc się ze swoich sukcesów-to boli, dlatego wole przebywać z facetami;]]

    1. a ja unikam towarzystwa „toksycznych” kobiet, czasami warto poszukać takich, które będą dla nas wsparciem, bo wiem, ze takie istnieją 🙂

  3. Autorka trafnie zauważa problem, choć nie idzie dość odważnie w swoich sformułowaniach. Należy to powiedzieć: Kobiety są bezwzględne wobec siebie i innych i w moim odczuciu ten stan jest niemal wrodzony, jest pochodną ewolucji., Autorka pisze o potrzebie naprawy. Będą znowuż pesymistą: nie da się naprawić tego stanu, jako rzekłem jest on pochodną ewolucji. Pracuję w bardzo sfeminizowanym środowisku i mam możliwość od kilkunastu lat obserwowania zachowań i relacyj między koleżankami. Ewentualna przyjaźń dwóch pań to zawsze sojusz przeciw trzeciej. Poza tym wszelka damska rywalizacja jest wojną na wyniszczenie. bezwzględnie i do samego końca. Faceci też oczywiście rywalizują i walczą, niemniej facet jest prosty jak budowa cepa i musi mieć jasne reguły i wytyczne: samce walczą o terytorium/pozycję w stadzie (w wyniku czego zdobywa się najbardziej wartościową genetycznie – czytaj najładniejszą samicę) Gdy facet osiągnie pozycję – nie niszczy pokonanego wroga, szkoda mu czasu i energii – jest za leniwy. I nawet w tej walce muszą być reguły bo inaczej się pogubimy i nie będziemy wiedzieli co robić 🙂 – brzmi może śmiesznie ale tak to działa. Kobiety walczą by nie tylko zabić ale zniszczyć i proch rozsypać na cztery wiatry, żeby ślad nie został. Zabijają i wdeptują w ziemię – szczególnie inne kobiety – co więcej zachowują tą nienawiść do grobowej deski i jeszcze z trumny potrafią się kopać i dogryzać. U kobiet solidarność jest niemożliwa. Niestety, ale tak to działa. Są oczywiście miłe i sympatyczne dziewczyny, ciepłe kobiety (przynajmniej mam taką naiwną nadzieję). I co one robią? Uciekają od innych kobiet i instynktownie lgną do ich naturalnych obrońców czyli facetów. Czasami niestety źle trafią na jakiś drani, gdy jednak trafia na normalnego faceta – są szczęśliwe. Żeby nie być gołosłownym to pozwolę sobie przypomnieć, że największy strach (przerażenie) w rozmaitych wojenkach partyzanckich jakie toczą się w Ameryce południowej wzbudzają oddział złożone z różnych cór rewolucji. Z oddziałem facetów zawsze można się dogadać, przekupić, opłacić się – przyjdą, spalą i pójdą.
    Smutne to, ale po tylu latach pracy w kobiecym środowisku pozbyłem się już wszelkich złudzeń.

Możliwość komentowania została wyłączona.