Między rozstaniami a powrotami życie się toczy
Inspiracją do tego materiału było życie. W zgiełku i tempie tego świata doświadczamy wielu rozłąk, po których możemy czuć się zagubieni. Internet zalewa nas treściami na temat rozstań z innymi ludźmi, ale wciąż mało kto mówi o rozstaniach z samym sobą.
Koniec relacji z drugim człowiekiem, czasem wiąże się z rozpaczliwym łapaniem resztek czegoś, co było kiedyś, na początku znajomości. Jak wyglądałyby ludzkie życia, gdybyśmy równie żarliwie łapali poszarpane fragmenty własnej tożsamości w momencie kiedy opuszczamy samych siebie? Oburza nas czyjaś zdrada, ale czy potrafimy zatrzymać się w momentach kiedy zdradzamy samych siebie?
Jeśli czujesz te słowa, to są one dla ciebie
Czasem wchodzimy w kłamstwo pod nazwą: “Z miłości do Ciebie odeszłam od siebie.”
Zdarzyło mi się nie raz i nie dwa. To tylko jeden z przykładów, jak potrzeba akceptacji może nas oddalić od nas samych.
Jedna z miliona dróg odchodzenia od siebie i tylko jedna droga powrotu. Jak wygląda ta podróż z zewnątrz do środka ? A może pierwszym pytaniem, które potrzebujemy sobie zadać, jest: kiedy i jak to się dzieje, że od siebie odchodzimy? Czy dzieje się to jednego dnia? Koniec kropka, pozamiatane.
Ostatnio zatrzymałam się nad tym pytaniem, bo czasem czuję się w najwłaściwszym miejscu w swoim życiu, by potem odwrócić się na pięcie i obrócić wszystko w pył.
Czy dzieje się to poprzez jedną decyzję, czy jest to jedna chwila, miesiąc, rok? Jak uchwycić ten moment kiedy na skutek własnych wyborów odchodzimy od siebie? Bo życie zawsze przyprowadzi do nas prawdę poprzez to jak się czujemy. Nasze stany depresyjne, wszystkie bieżące sprawy walące się na głowę.
W odpowiedzi na to pytanie przyszedł do mnie ten wiersz o odchodzeniu i wracaniu od siebie. Zdjęcia do tekstu wykonała moja przyjaciółka i fotografka Dorota Gruszka, w jednym z momentów, w których próbowałam do siebie wrócić.
Spotykam się ze sobą, z moim własnym pogubieniem.
Nie wyśmiewam go, ani nie odtrącam
Znowu rozsypałam się na milion okruchów
Jak to zrobiłam, że tak sromotnie od siebie odeszłam
Może zbyt mocno wierzyłam ludzkim prawdom, twoim słowom na mój temat
Czy to był cały dzień, czy milion momentów
Odchodziłam od siebie dzień po dniu, sekunda po sekundzie
Zostawiałam siebie krok po kroku
Łapałam się twoich pięknych słów, aby nie czuć własnych, brałam twój ból jako swój Gromadziłam na półkach nie swoje rzeczy
Nie potrafiłam pożegnać starych wspomnień
Zamykałam słowa w swoim sercu, stałam się swoim cieniem
Usychałam z odchodzenia i tak mało znałam powroty
Pewnego dnia patrząc w lustro nie odnalazłam w nim siebie
Nie czuję się całością, jestem rozjechaniem na milion momentów
Tak drobnych, że dla mnie niewidocznych
Więc pytam siebie – gdzie jestem ta prawdziwa ja?
Tutaj zostawię cię z twoimi uczuciami. Droga do siebie to temat na całe życie, okrywam i przyjmuję wszystko, co tam znajdę. A teraz dziękuję za uwagę i wchodzę w dzicz własnego, wewnętrznego świata.
Fot Dorota Gruszka
Tekst Dorota Pawelec