MOŻESZ MIEĆ CAŁE BOGACTWO
Znowu obudziłam się z tym bezczelnie dominującym CHCĘ. Nie było tu miejsca na inny scenariusz. Chcenie rozsadzało mnie od środka. Bo przecież wiem czego, jak i gdzie chcę. Niechaj będzie wola moja!
I po raz kolejny odbijam się od ściany z moim na wierzchu. Tracę spokój ducha, a chcenie wyżera moje wnętrzności. Zamartwiam się i gubię wiarę i nadzieję. Potem leżę z nogami jak z waty i zupełnie bez życia. Silna wola czasem pozwala nam przeżyć, jest się po prostu nie do zdarcia. Bywa jednak, że wyciska z nas wszystko co najpiękniejsze, czyniąc nas zupełnie bez życia. Bez tego polotu, zaciekawienia dniem dzisiejszym, bez iskry w oku i rozkochania się w tym życiu. To co jest teraz jest tyko teraz. Za moment będzie inaczej. A więc właśnie teraz warto poczuć tą chwilę każdą komórką ciała. Poczuć mroźne powietrze na policzku, podziwiać niesowite światło zimowego słońca. Zostać w tym zachwycie tak naprawdę i najdłużej jak się da, nie oczekując niczego w zamian.
Czy zamartwianie przybliża nas choć o milimetr od rozwiązania sytuacji?
Jeśli chcesz naprawdę uprzykrzyć sobie życie musisz nieustannie o czymś myśleć, międlić problemy w kółko, opowiadać o nich każdej nowo poznanej osobie. Chcieć czegoś i oczekiwać rozwiązań zgodnie z tym co już dobrze znasz.
Przyszedł taki czas w moim życiu, kiedy wszystkie te scenariusze nie zadziałały. Zrozumiałam, że przeżywanie życia niczym dziecko wpadające w furię, tupiące nogami, kiedy tylko nie dostanie tego, czego oczekuje doprowadzi mnie do szaleństwa. Doznawałam miliona porażek, bo kiedy mocno czegoś chcesz stanowi to o twoim być, albo nie być. Zawieszasz swoją uwagę na jednym tylko rozwiązaniu. Rozpaczliwe chcenie ma to do siebie, że tracimy z oczu wszystko inne, żyjemy jak amoku. Możemy żyć wybiórczo i na przykład rozwijać swoje pasje, ale zupełnie nie dbać o finanse. Albo na odwrót. Można rozwijać karierę, ale zupełnie nie dbać o swoją kobiecość. Nosić piękne buty i dziurawe majtki. Najpiękniejsze jest jednak to, że zawsze któregoś dnia możemy się obudzić i pozwolić umrzeć temu co nam nie służy. Porzucić wszystkie scenariusze z dupy i otworzyć się na mądrość, która dopiero na nas spłynie.
Wtedy właśnie zobaczyłam Boże, że jesteś oceanem możliwości a ja stoję z małym naparstkiem i pragnę nabrać od Ciebie tej życiowej dobroci według tego co już znam. Mogę mieć całe bogactwo a skupiam się na wąskim wycinku. Przychodzisz do mnie w stu rożnych postaciach, dziesiątkach twarzy i milionie słów, wołasz: „Obudź się wreszcie i otwórz się na prawdę.” A jakbym nie posiadała zmysłów pozwalających Cię dostrzec. Jakbyś był w innym wymiarze, do którego teraz nie mam dostępu.
ŻYCIE JEST PYTANIEM
Zaczęłam więc pytać i nadstawiać uszu. Zastanawiasz się zapewne po co skupiać się nad pytaniem, skoro tak naprawdę liczy się odpowiedź. To proste. Zadaj niewłaściwe pytanie a uzyskasz nieprzydatną odpowiedź. Zadaj celne pytanie, a usłyszysz to czego potrzebujesz. Czasem dajesz mi tak zaskakujące odpowiedzi, że stoję w osłupieniu i poczuciu, że nigdy bym na to nie wpadła. Mówisz mi, że żyć należy dla siebie, otwierać się tylko na to co nam służy, rezygnować z walki, bo miłość jest w stanie wygenerować najlepsze rozwiązania. Nie chcieć niczego stawiając wszystko na jedną kartę. Być otwartym na miliony rozwiązań. Mieć zaufanie, że to najlepsze odnajdzie do mnie najkrótszą drogę. Mówisz mi – nie wszystko od razu. Mówisz mi działaj zgodnie ze sobą, nie przyjmując stanów emocjonalnych innych ludzi. Więc otwieram się na Twoje rozwiązania, poddaję się im czasem w bezsilności. Jestem gotowa ich słuchać – nawet jeśli boję się tego, co usłyszę.
Wszystkiemu co majaczyło w mojej głowie pozwalam wygasnąć. Zresztą słowa – ta paplanina umysłu nigdy nie przybliżyła mnie do prawdy. Mogę jej doświadczyć tylko poprzez uczucia. A więc porzucam wszystko co znam. Porzucam, porzucam, porzucam. Bez strachu że zostanę bez niczego. Bez strachu że zniknę bez śladu. Jestem tu, kiedy czytasz te słowa, w myślach przebiegających przez twoją głowę. Jestem w powietrzu, które wdychasz, w irytującym bzyczeniu muchy, którą próbujesz przepędzić. Kiedy podejdziesz do okna i spojrzysz w niebo, będzie to identyczne niebo, które teraz podziwiam.
Fotografia/Stylizacja/Makijaż – Renata Dziewulska
Dorota Pawelec – piszę teksty o podejmowaniu zmian, rozwoju pasjach, kobiecości. Piszę o tym co już wiem, bo doświadczyłam lub tym, co dopiero odkrywam. To co mnie fascynuje to wspieranie ludzi w zmianach, świadomym rozwoju, wybieraniu drogi spójnej ze swoim wewnętrznym kierunkiem. Pisanie jest dla mnie odkrywaniem siebie prawdziwej, poszukiwaniem odpowiedzi na ważne pytania, odkrywaniem skarbów i dzieleniem ich z innymi. Zawodowo współtworzę Fundację, której misją jest pomoc w przejściu przez zmianę, aby ludzie zaczęli żyć w zgodzie ze sobą. Na co dzień staram się godzić swoje pasje, życie zawodowe i rodzinne. Jestem mamą Mai, Michała i Krzysia.
Ja w trudnej chwili, przymykam oczy, biorę głęboki oddech i „rozpisuję problem”
Świetnie napisany tekst. Bardzo fajnie się go czytało.
Chyba każdy przeżył coś podobnego, ale ważne, żeby wypracować sobie jakiś sposób na radzenie sobie z emocjami. Ja się wychowałam pośród zamartwien i przestróg, dlatego siłą przekory unikalam pulapek myslowych, ale i tak mnie dopadalo. A teraz czuję się wolna, akceptuję to, co ma byc i patrze co dobrego z tego wyniknie. Fajny tekst sklaniający do refleksji.