Nigdy nie jest za późno na to, żeby zacząć od nowa!
Kobiety pracujące. Czasy kiedy mężczyzna przynosi do domu jelenia i zapewnia tym samym byt całej 3 pokoleniowej rodzinie – minął. Skoczył się, w nielicznych przypadkach utrzymuje się jakimś cudem, ale w jak wielu – tak naprawdę nie wiadomo. Jeden: pracujemy i dobrze nam z tym, jesteśmy niezależne i świadome swojej wartości. Dwa: zdobywamy kwalifikacje i przekuwamy je w kompetencje. Trzy: panujemy nad swoim życiem (albo przynajmniej próbujemy). Ale świat nęci zmianą na lepsze.
Kobieto pracująca: najgorsze co można zrobić to stwierdzić, że w wieku „x”, czyli trzydzieści parę – czterdzieści parę lat (albo co gorsza dwadzieścia parę, bo i takie przypadki są) kierunku nie da się zmienić. Właśnie dlatego opowieści o ambitnych babciach są takie potrzebne. Odruch to strach przed zmianą i rewolucją. Motywacja to dostrzeżenie dużego efektu w stopniowej albo relatywnej, ale ważnej zmianie.
Pogodzenie pracy i życia osobistego bardzo często generuje nawał obowiązków i ogólnie bałagan. W kryzysowym momencie chcesz uciec, albo obsesyjne wyobrażasz sobie alternatywny scenariusz. Nie ma recepty na szczęście, ale za to każdy przejaw wpływu na nasze życie daje nam poczucie mocy. A stąd tylko krok do tego, aby spełniło się twoje największe marzenie: być świadomą i pewną siebie kobietą, która swoje dzieci wychowa również na pewne siebie i świadome. Da się jednak przekuć w sukces niemal każdą sytuację. Jakie są podstawowe symptomy potrzeby zmiany?
Czy wstajesz rano i czujesz lęk przed pójściem do pracy?
Czy masz wrażenie, że praca którą wykonujesz nie ma większej wartości?
Czy patrzysz na swojego szefa i myślisz, że już nie chcesz dla niego pracować?
Tak. Coś trzeba zrobić. Na początku kariery, albo tuż po odchowaniu dzieci, w trakcie urlopu wychowawczego – opowieści o ambitnych babciach wydają się nieistotne, prawda? Jeszcze to godzę, jeszcze się pozmienia i wtedy będę działać, niech tylko dzieci podrosną, niech no tylko dostanę awans. Jasne. Pamiętasz jeszcze intensywne dni pracy w czasie sesji, energię i kreatywność w wykonywaniu wielu zadań równocześnie. Albo jeszcze ją masz – to świetne. Zamiast traktować życiowy bałagan jako pretekst do ucieczki – wykorzystaj go jako pretekst wydostania się z konkretnych tarapatów zawodowych.
Dobrze jest zacząć od konkretnych oczekiwań, bez ciskania wypowiedzeniem na stół. Czego właściwie oczekujesz od szefa, jeśli nie odpowiada ci na przykład to jak cie taktuje. Powiedz sobie jak chcesz być traktowana. Jeśli denerwują cię współpracownicy wyobraź sobie, że zachowują się skrajnie na odwrót i odpowiedz sobie czy się z tym liczysz.
Najważniejsze jest realne osadzenie zmiany pracy. Duchowa, wewnętrzna przemiana to twoja baza i układ odniesienia, ale praca mus być realna. Pomoże werbalizacja pytań i oczekiwań: porozmawiaj z kimś kto przeszedł taką zmianę i koniecznie z kimś kto wykonuje pracę na takim stanowisku albo w takim miejscu w jakim chciałabyś się znaleźć. Poproś o pomysły – to nie wstyd! Zmiana w karierze albo powrót do pracy po urlopie wychowawczym – to zmiana wielopłaszczyznowa, masz prawo pytać nawet o coś co uważasz, ze powinnaś wiedzieć.
Zastanów się gdzie zdobywać doświadczenie, a jeśli je już masz albo planujesz zdobywać – pomyśl w jaki sposób się to „sprzeda”. Ty i twoje doświadczenie musicie określić swoją wartość materialną, żeby wzmocnić tę ważniejszą – głęboką wartość emocjonalną i duchową. Bywa, że irytują nas motywacyjne kwestie osób po spektakularnej metamorfozie: uda się!, dasz radę!,masz tę moc! Wydaje nam się jakby zmianę figury czy pracy osiągnęli w chwilę. A niektórzy przygotowywali się do niej niebywale długo, a później mozolnie przez nią przechodzili. Irytuje nas to, bo po prostu nie wierzymy w siebie tak mocno, jak na to zasługujemy.
Dobra pensja za coś czego nie znosisz, czy nowa kariera z dorobkiem twojej dojrzałości i znajomości siebie i niską pensją na początek? Najtrudniejszy pierwszy krok. Nigdy nie jest za późno, żeby pójść do przodu, bez względu na to jakie masz ambicje.
Inspiracją była ujmująca historia publicystki „The Financial Times” – Mrs Moneypenny czyli Heather McGregor. Jej doskonałe felietony znajdziecie w „Poradniku dla ambitnych kobiet – Jak zrobić karierę”
Już niebawem inspirujący materiał na temat firmy wspomagającej rozwój i utrzymanie działalności i początkujących biznesów osób, które już dysponują doświadczeniem i wizją. Zapraszamy!
Magdalena Tatar
Zgadzam się w 100%!
Pracę powinno się lubić, inaczej człowiek tylko wegetuje…
a jeśli się nie lubi swojej pracy, ale nie ma warunków na sensowną zmianę, to robić rzeczy poza pracą. moja mama w wieku solidnie 50+ zaczęła być wolontariuszką, angażować się w fajne akcje, dzięki czemu ma ciekawe zajęcie, dające odskocznię od prozaicznej pracy. A kto wie, może z tego wolontariatu kiedyś się „urodzi” nowa, lepsza, bardziej satysfakcjonująca praca 🙂
Ja całkowicie się przekwalifikowałam tuż przed czterdziestką. Rzuciłam intratną pracę, bo już miałam jej dość. Teraz pracuję jako coach i trener i dopiero czuję, że się spełniam. Tak to jest, że czasem to co robimy przestaje już nam wystarczać i chcemy więcej.
Zgadzam się, dlatego mam nadzieje dostać taką pracę dla której będę mogła wstawać z uśmiechem na ustach. Może to i zbyt wielkie marzenie, ale wierzę p, że kiedyś to osiągnę. Chociaż dla mnie to grunt mieć jakieś hobby jako odskocznie od tego.