O niewypowiedzianych, zamkniętych emocjach i ich uwalnianiu poprzez masaż
Ciało wszystko pamięta. Zna naszą przeszłość i chce ją opowiadać. Woła do nas, abyśmy przyjrzeli się czemuś lub komuś. Poprzez ból sygnalizuje napięcia i zamrożone emocje. Jest on nie po to, by z nim walczyć, lecz aby sygnalizować nam problem w naszej świadomości. Podobnie jak choroba. Praca z ciałem leczy duszę.
Miesiąc temu bolały mnie plecy. Czułam się jakby pod moją skórą zainstalowano dwudziestokilogramowe hantle. Bywałam wcześniej na masażach, ale czułam, że teraz potrzeba mi czegoś, co nie będzie „mizianiem”, bo to już dawało nie dawało mi już ukojenia.
Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo trudne, musiałam „jakoś się trzymać” „iść do przodu” „być twarda”. Szybko zauważyłam, że w efekcie jestem smutna, ale nie potrafię płakać. Modliłam się o łzy jak grochy, bo czułam że ten podskórny ciężar rośnie. Mało tego. Zaczęłam tyć, pomimo „zdrowego stylu życia”. Moje emocje „dzielnie” zabetonowały się w środku. Nie raz oglądałam ckliwe filmy, ale powodowało to jedynie ból gardła…no może jedną małą łzę wielkości króliczego bobka.
I tak trafiłam do Agaty Migryt. Słyszałam o jej masażach , które uzdrawiają duszę i ciało, ale ostatecznie przekonały mnie rekomendacje przyjaciółki – a zwłaszcza jedno zdanie – „… no i wiesz płakałam jak bóbr” Tak, pomyślałam – chcę aby zalało mnie morze łez. Chcę rozpuścić ten podskórny beton.
Pragnęłam poczuć jak krew krąży w moim ciele, ale przede wszystkim się wypłakać.
Z Agatą od początku poczułam się jak z dobrą mamą, która wie co dolega jej dziecku. Myślę, że wtedy bardzo potrzebowałam, aby ktoś się mną zaopiekował. Ona WIEDZIAŁA co mi jest zanim mnie dotknęła.
Usłyszałam, że pierwszy masaż jest po to, aby rozpoznać blokady w moim ciele – ”no chyba że jesteś gotowa na głęboką pracę już za pierwszym razem – powiedziała.
Taaaak…potrzebowałam „pierdyknięcia”! Ochoczo się na nie zgodziłam. Byłam gotowa.
W trakcie masażu zostałam obdarowana czułością i troską, choć ciało bardzo bolało.
Dowiedziałam się o trzech miejscach w ciele, zablokowanych z powodu ostatnich doświadczeń, oraz traum dzieciństwa. Pojawiały się one z przekroczeniem granic ciała. Poczułam ten wyparty ból, płakałam, krzyczałam…nie ja wrzeszczałam wniebogłosy. Po raz pierwszy poznałam swój głos właśnie takim. Wypuściłam coś przerażająco ogromnego. Uzmysłowiłam sobie ile energii zabierało mi noszenie w sobie złości, lęku, żalu a nawet nienawiści. To zassało moją siłę do życia, zabrało czucie. Zastanawiałam się nie raz jako to jest, że dla mnie wszystko życiu było „do przejścia”. Połknęłam cały ten dyskomfort i smutek. Po trzecim masażu ból na plecach był już znacznie mniejszy. Moje ciało opowiedziało mi historie, których nie chciałam znać. Dzięki wypuszczeniu ich na wolność poczułam, że żyję. Nadal uważam, że nic nie jest w stanie mnie zniszczyć, ale teraz widzę ile w życiu jest piękna i miłości. Trzymanie zabiera energię, puszczenie otwiera na życie. Pojawia się bezpieczeństwo i spokój, cieszenie się z życia takim jakie jest. Potwory już wyszły z szafy zostawiając miejsce na coś nowego.
Tak, moje ciało opuściło swoją zbroję. Po wypłakaniu tylu łez, oczy inaczej patrzą na świat. Jest to proces, który wymaga pracy, ale życie jest tego warte. Są ludzie, którzy „pełnią usługi” oraz, ci którzy kochają swoją pracę. Ci ostatni są tymi właściwymi na odpowiednich miejscach. To od nich dostajemy najwięcej wartości.
Dorota Pawelec
Agata Migryt „Masaż jest moją miłością i powołaniem. Dokonałam tego odkrycia, gdy pewna uzdrowicielka patrząc na moje dłonie powiedziała, że są stworzone do masażu. Zaufałam jej i poszłam na kurs. Ze zdumieniem uświadomiłam sobie, że masaż nie tylko sprawia mi przyjemność, ale też w trakcie niego dostaję informacje, w jaki sposób najlepiej uwolnić blokady w ciele klienta. Od trzech lat wykonuję masaże ajurwedyjskie i jestem niezwykle wdzięczna za intuicję, która prowadzi mnie w trakcie zabiegów. Cieszę się ogromnie, gdy moi klienci wychodzą po masażu szczęśliwi i wolni. „
Kiedyś bardzo drętwiała mi ręka i czułam ból także w piersi. Zapisałam się na masaże, okazało się, że miałam „ściśnięty kręgosłup” (chyba tak się na to mówi, nie pamiętam) przez nerwy. Po kliku masażach przeszło, ale od tego czasu pozmieniałam też trochę w głowie. Znacznie mniej się przejmuję i kompletnie nie analizuję tego co było 😉
O tak… to uwalania 🙂
Ojej, wiedziałam że masaże odprężają ale że działają takie cuda…hm…ciekawe 🙂
To zależy od rodzaju masażu i od masażysty 🙂
To niezwykłe wykonywać pracę z powołania, zwłaszcza taką w kontakcie z innymi ludźmi 🙂
To prawda <3
Oj masaż… Cudowna sprawa. Pamiętam, jak czułam się zrelaksowana, jak poszłam na masaż w ciąży. Mogłabym tak codziennie!
🙂
Też tak kiedyś płakałam w trakcie masażu i po nim. Znam to uczucie ulgi w ciele i w duszy…