O TERAPII DŹWIĘKIEM I SILE POZYTYWNYCH WIBRACJI – WYWIAD Z KASIĄ GRABOWSKĄ
DP: Dziękuję Ci za to że zgodziłaś się zainspirować nas do swojej pasji. Będzie o doznaniach związanych z muzyką …ale nie tylko. Pamiętasz ten moment kiedy odkryłaś swoją fascynację dźwiękiem?
KG: Od dzieciństwa muzyka była dla mnie czymś bardzo ważnym, miałam ją w sercu odkąd pamiętam. Poszłam więc na studia muzyczne, a będąc na uczelni przez 3 lata koncertowałam wraz z Rubikiem. Była to wielka przygoda, bo poznałam wielu ciekawych ludzi. Byłam częścią dużych wydarzeń muzycznych, co wspominam bardzo ciepło aż do tej pory.
Po zdaniu dyplomu z dyrygentury chóralnej, poszłam na studia podyplomowe na Akademie Muzyczną, ale cały czas czułam pewien niedosyt. Wierzyłam, że muzyka ma mi do zaoferowania dużo, dużo więcej, dlatego cały czas poszukiwałam swojej drogi. Poszłam więc na doktorat. Chciałam badać cymatykę, czyli naukę o falach dźwiękowych i ich oddziaływaniu na materię. Fascynowało mnie to, że wszystko jest określoną wibracją i że ta wibracja może nadawać formę. Okazało się, że mój temat nie bardzo mieścił się w ramach akademickich.
DP: Dokąd doprowadziły Cię te poszukiwania ?
KG: Muzyka zainspirowała mnie do zainteresowania się terapią dźwiękiem. Zobaczyłam fale, częstotliwości, misy. Najpierw były to misy kryształowe okazały się jednak- nie dla mnie. Zaczęłam interesować się misami tybetańskimi, zrobiłam kurs Petera Hessa. Początkowo masaże robiłam swoim najbliższym, obserwowałam jak cudownie wyciszają się przed snem moje dzieci. Potem prowadziłam zajęcia w przedszkolach i klubokawiarniach. I tak zakochałam się w czymś co rozwijam do tej pory, czyli terapeutycznym masażem dźwiękiem.
DP: A że dobrocią trzeba się dzielić …
KG: Zdecydowanie! Współtworzę miejsce pozytywnych wibracji, czyli Samodobro, do którego zapraszamy na razie w Lublinie, ale w planach mamy również inne miasta. Jest to przestrzeń, gdzie dzięki muzyce i relaksacji można wejść w harmonijny kontakt ze swoim wnętrzem, wyciszyć się, usłyszeć siebie.
DP: Co konkretnie oferujecie?
KG: Regularnie organizujemy wydarzenia cykliczne, oraz zajęcia indywidualne podczas których można doświadczyć terapii dźwiękiem, medytacji, zajęć ruchowych.
DP: Wracając jeszcze do masażu. W jaki sposób można „uleczyć” dźwiękiem?
KG: Misy mają odpowiednie częstotliwości, które odpowiadają konkretnym częściom naszego ciała. Zaliczane są do instrumentów, które nazywają się idiofony – wielo-tony harmoniczne, zawierają one alikwoty, wspomagające uzyskanie stanu głębokiego odprężenia i przejście w stan alfa. Rozluźniają ciało, wprowadzają w stan wyciszenia, odblokowują emocje i pobudzają życiową energię. Masaż dźwiękiem, polega na ułożeniu mis dźwiękowych na osobie i wprawianiu je w drgania.
Jest misa brzuszna, stawowa, sercowa, głowowa i zatokowa. Jeśli w organizmie coś niedomaga, mogę to usłyszeć.
KG: W jaki sposób to namierzasz?
DP: Pasmo dźwięku w tym miejscu jest wycięte. Słyszę wtedy niskie dźwięki, które wypełniają całą misę. Taki masaż działa wtedy jak rehabilitacja, ale jest to o wiele przyjemniejsze. Poprzez harmonijne tony jesteśmy w stanie dostroić nasze ciało do stanu harmonii.
DP: Czyli dobrze jest w ten sposób zacząć dzień?
KG: Niekoniecznie. Jeżeli jest to masaż relaksacyjny to tak. Ale bardzo często człowiek przychodzi do mnie z jakimś schorzeniem i podczas masażu otwiera się jakaś nieuświadomiona część, która potem potrzebuje się zintegrować. Po masażu polecam prysznic, sen i picie dużej ilości wody. Po takim zabiegu wracamy do życia jak nowo narodzeni. Oczywiście u każdego integruje się to w różnym czasie. Jeśli podczas koncertu ktoś zasypia, to znaczy że odpuścił sobie wszystko, a dźwięki dochodzą głęboko w komórki jego ciała.
DP: Fascynujące.
KG: Nie jesteśmy w stanie zobaczyć jak dźwięk działa wewnątrz, w naszym ciele. Czasem prowadzę warsztaty dla dzieci i pierwsze o co pytam to: „Czy widzieliście kiedyś dźwięk?” Aby to pokazać wlewam wodę do miski, tłumacząc że jesteśmy prawie w 80 procentach złożeni z wody. Wprawiając misę w dźwięk, dzieci mogą zobaczyć ruch, wibrację porównywalną z tym co dzieje się w naszym ciele.
DP: Jakie odczucia mogą pojawić się po masażu?
KG: To jest bardzo indywidualna sprawa. Jedni czują się jakby chcieli latać. Inni przychodzą do mnie, aby się doładować i nadrobić pracę, bo po masażu są w stanie intensywniej pracować. Inni wchodzą w proces i płaczą. Czasem zdarza się, że ktoś zaczyna się śmiać i nie może przestać. Każdy to przeżywa bardzo indywidualnie. Po koncertach, ludzie zadają pytania i dzielą się odczuciami. Przypominają sobie stare historie, bo uwalniają się z pamięci ciała.
DP: Jak długo dźwięk pracuje w naszym ciele?
KG: Znowu powiem, że jest to bardzo indywidualne. Wkrótce planujemy pudżę, czyli całonocny koncert. Będzie okazją do wejścia w ten stan naprawdę głęboko.
DP: Co Cię najbardziej cieszy w twojej pracy?
KG: Niepowtarzalność. Grając koncerty i robiąc masaże zauważam, że każdy dźwięk jest inny. Każdego dnia możesz zagrać inaczej i dać coś nowego od siebie. Wibracja się zmienia, my się zmieniamy, a ja z każdym dniem mogę być coraz bardziej świadoma. Potrzebuję wolności w moim tworzeniu, dlatego jest to dla mnie bardzo ważne.
DP: Jakie są Twoje plany na najbliższy czas?
KG: Moją pasją jest cymatyka. Rozbieram głośniki i bawię się częstotliwościami, obserwując tworzące się wzory. Planuję warsztaty skierowane do dzieci, na których będę pokazywać jak działa dźwięk, słowo, relaksacja. Jak zmienia się struktura i częstotliwość w zależności od tego co mówimy. Inspiracją były badania Masaru Emoto, który odkrył, że woda reaguje na nasze myśli i słowa, że potrafi je odzwierciedlić tworząc swoiste wzory. Słowo, dźwięk może więc leczyć, albo powodować osłabienie.
DP: Otwierać albo zamykać serca. Dziękuję Ci za inspirującą rozmowę, z ciekawością będę obserwować Samodobro.
Rozmawiała Dorota Pawelec