Pozwolić dziecku wyjść na wolność
„W młodości studiujemy dorosłych, aby osiągnąć mądrość. W dorosłości studiujemy dzieci, aby zrozumieć, czym jest szczęście”.
Weź się do roboty, zamiast zajmować się głupotami! Boże, jakże to zdanie robi mi źle. Dorastając w poczuciu powinności wyzbyłam się uśmiechu na rzecz grubej skorupy sztuczności. Rozwalając ten beton odkryłam małą dziewczynkę, która chce się bawić i tańczyć. Dziewczynka miała głęboko w poważaniu, że „trzeba zająć się pracą”. Opiekując się nią odkryłam, że potrafi naprawdę kochać, pokazywać najgłębsze emocje, jest wrażliwa, otwarta i bezbronna.
Jeśli chcesz doświadczyć prawdziwej bliskości z innymi ludźmi – pozwól sobie na bezbronność – tego mnie nauczyła.
Po latach zrozumiałam że najgłębsza część mnie potrzebuje tej dziecięcej niewinności jak niczego na świecie. Pozwoliło mi to doświadczać prawdziwej bliskości … takiej empatycznej- nie mylić z zagłaskiwaniem ludzi i polewaniem ich lukrem.
Jako dzieci nie znamy definicji miłości
jako pojęcia abstrakcyjnego. Po prostu
kochamy, bo tacy jesteśmy.
Jako dzieci mamy dostęp do swojej boskiej cześć. Cieszymy się, kochamy, szukamy okazji do eksplorowania świata i co NAJWAŻNIEJSZE – do zabawy. Niestety większość z nas w trakcie dorastania wchodzi w fasadę sztuczności, powinności odcinając się tym samym od naszego wrażliwej boskiej części. Dzieci po prostu odbierają świat poprzez emocje, odczuwają a ich subtelny umysł nie interpretuje ich, ani nie podważa.
W naturalny sposób akceptują pewnych ludzi a odrzucają innych. Nie mają problemu z tym żeby bawić się z tymi których lubią, odmawiać i mówić prawdę. Kiedy nie są kogoś pewne, uciekają od niego, ponieważ wyczuwają emocje, które ta osoba wysyła. Łatwo odgadują, że ktoś jest zdenerwowany, zły.
Żyjąc w odseparowaniu od wewnętrznego dziecka żyjemy w odcięciu od naszej najtkliwszej, najprawdziwszej części . Odbieramy rzeczywistość głową a nie sercem. Czy jesteśmy szczęśliwi poddając się temu co papla nasz umysł? Jak by to było zamieszkać w swoim sercu?
Dzieci to potrafią, dlatego to bardzo mądry aspekt nas, dlatego jako śmiertelnie poważni dorośli nie mamy do tej mądrości dostępu. Każdy z nas ma w sobie wiele dzieci z różnych okresów swojego dorastania. Mieszkają w nas dzieci nieutulone, zawiedzione które uwierzyły w jakąś nieprawdę i czekają aż je ktoś utuli i pozwoli wyjść z czarnej dziury, w której utkwiły.
Dorastając w rodzinie w której królowało słowo „powinnaś” straciłam kontakt z czymś bardzo istotnym – z radością i pasją. W świecie gdzie wszystko staje się powinnością nawet to co wybierałam sama dla siebie po jakimś czasie kojarzyło się z więzieniem. Wypalały mnie własne projekty, rodzina. Czy można doświadczać codzienności bez poczucia rutyny? Uczę się tego łącząc się z dzieckiem w sobie. Nieustanne zadawanie sobie pytania – „Czego potrzebujesz moja mała Dorotko?”
Nawiązując kontakt z wewnętrznym dzieckiem wychodzę z poczucia winy i wstydu, bo żyję po to, aby doświadczać i wzrastać zgodnie z mądrością jaka przychodzi z doświadczenia. Staję się lepszym rodzicem dla siebie i dzieci, bo mam klucz do bliskości. To moje wrażliwe dziecko pozwala mi zbliżyć nam się do innych ludzi.
Dziecko zawsze jest w nas i chce zaspokojenia własnych potrzeb. Co daje świadoma nad nim opieka? Równowagę, życie według swojego prawdziwego systemu wartości, bycie sobą – zaakceptowanie swojej inności a zarazem wyjątkowości.
Jak skontaktować się ze swoim wewnętrznym dzieckiem?
Możemy praktykować to co kochaliśmy robić w dzieciństwie – malowanie, taniec…po prostu ZABAWĘ. Pozwoli nam to skontaktować się z tym co naprawdę kochamy i czerpać z tego radość.
Aby dotrzeć do tej swojej dziecięcej części polecam przejrzeć swoje zdjęcia z dzieciństwa, poczuć co to dziecko chce nam powiedzieć, co chce robić, czego doświadczać.
Polecam pisanie listów od swojej małej dziewczynki lub chłopca.
Kochana Mała Dorotko,
Wiem jak jest Ci smutno. Czujesz się samotna i przerażona, bo nikt nie pozwala Ci być sobą. Nikt nie mówi Ci jaką jesteś śliczną, mądrą i kochaną dziewczynką. Proszę wyjdź już z tej ciemnej szafy. Pozwolę Ci robić to na co masz ochotę, bo kocham Cię właśnie taką jaka jesteś. Przy mnie możesz złościć się, płakać, bawić się – w co tylko zechcesz. Będę Cię słuchać, przytulać i bawić się z tobą. Chcę Ci pokazać jak jest na wolności i być z Tobą każdego dnia. I ślubuję Ci że będziemy razem aż do śmierci!
Dorota Pawelec – autorka tekstów dla kobiet, założycielka platformy Babski blues oraz projektu odnowy dla kobiet „Kobieta Od-Nowa”. Zajmuje się również tworzeniem filmów o przedsiębiorcach www.nagrajbiznes.tv, mama trójki dzieci. Interesuje się wszystkim tym co pomaga jej świadomie żyć.
Odnalezienie swojego wewnętrznego dziecka to dużo pracy i niełada wyzwanie. Ja próbuje cały czas z różnym skutkiem bo w niektórych sytuacjach bardzo szybko zapominam o tej małej dziewzynce
To prawda, mi również to zajmuje trochę, ale dzięki tej pracy zaczęłam mieć pasję w życiu do różnych rzeczy prywatnych i zawodowych 🙂
Ojjj to by było cekawe doświadczenie skotkać się z tym dzieciakiem…w świecie obowiązków, powagi trochę się oddaliłyśmy od siebie
Inspirujący tekst. Myślę jednak, że nie tylko my sami mamy wpływ na to nasze wewnętrzne dziecko. Nasze zachowanie i samopoczucie jest też często kwestią otoczenia.
Odkąd pamiętam pielęgnuję tę dziecięce pierwiastki w sobie. Nie pozwalam ich zakopać chociaż wiele osób próbowało 🙂