Dlaczego różnica musi zawsze oznaczać walkę. A gdyby tak zrezygnować z racji na rzecz prawdy?
„Jednym z największych lęków na świecie jest lęk przed opinią innych. Dopiero w momencie, w którym nie odczuwasz strachu przed tłumem, przestajesz być owcą — stajesz się lwem. Wówczas w twym sercu rodzi się potężny ryk, to zew wolności”. – Osho
A może odwaga idzie w parze z największym lękiem ? Kiedyś tłum ludzi napawał mnie strachem. W pamięci moich komórek zapisało się, że prawda leży po stronie większości. Różnice poglądów, kulturowe,tożsamościowe, wyznaniowe, rasowe różnice między nami ludźmi… budują, czy dzielą? Przypominam sobie ile jako ludzkość mieliśmy już lekcji. Odrobiliśmy je, możemy iść dalej? Czy uda nam się zbudować most między podziałami?
Dlaczego różnica musi zawsze oznaczać walkę. A gdyby tak zrezygnować z racji na rzecz prawdy? Poszukiwania WŁASNEJ prawdy. Pozwolić się jej wyłonić. Nie oczekiwać natychmiast wszystkich odpowiedzi, stać się poszukiwaczem, który codziennie odkrywa coś wartościowego dla siebie.
To takie ważne, aby nie oddawać odpowiedzialności za własne życie, kluczowe dla nas kwestie autorytetom, mentorom, osobom publicznym. W tych wszystkich głosach usłyszeć swój własny. Pójść za nim i zobaczyć co działa, a co nie. To takie ważne aby nie chcieć mieć racji, traktować prawdę jak mandalę składająca się z wielu głosów, ważnych do objęcia.
Takie przemyślenia naszły mnie odnośnie informacji, które ostatnio krążą po internecie. Przymusowe szczepienia, ograniczenie wolności, 5 g, izolacja. Ludzie dzielą się na tych za i na tych anty.
Przypomniały mi się czasy, kiedy zostałam matką. Wiele się zmieniło. Zobaczyłam, że słowo odpowiedzialność nabiera dla mnie nowego znaczenia. Pamiętam strach, kiedy pojawiały się problemy ze zdrowiem, niezliczone wizyty w gabinetach lekarskich, siaty leków. Pomimo kurczowego trzymania się wiedzy osób, które uważałam za mądrzejsze od siebie moje dzieci traciły zdrowie. Zwykły katar kończył się astmą i zapaleniem płuc. Przerwy pomiędzy jedną chorobą, a kolejną trwały czasem jeden dzień. Wreszcie zrozumiałam, że coś tu nie działa. I zaczęłam szukać sama. Czytać, znajdować alternatywne metody leczenia. Odnajdować nowych lekarzy. Odklejać się od znajomych autorytetów i odważać się samodzielnie myśleć.
Początkowo było mi bardzo trudno, ale odkąd kilkanaście lat temu zrezygnowałam z farmakologii, żadne z moich dzieci nie zachorowało. Nie potrzebuję żadnych statystyk, bo wiem co działa w moim życiu. Sprawdziłam sama.
Różnice poglądów wynikają być może z tego, że czytamy inne książki, że na inne sprawy jesteśmy wyczuleni. Wyczulenia to nic innego, jak tylko dbanie o własny fragment rzeczywistości, wynikającej z takich a nie innych doświadczeń i zranień.
Ja dotykam twoich czułych miejsc nawet o tym nie wiedząc, a ty dotykasz moich również bez takiego zamysłu. Jesteśmy rzecznikami własnych spraw. Innych spraw. Jeśli atakujemy siebie wzajemnie nigdy nie dowiemy się tego na co wyczulona jest druga osoba i nie przekażemy też tego na co sami jesteśmy wyczuleni. Naszym językiem stanie się strach, a nie zrozumienie.
Bo przecież ostatecznie nie chodzi o to kto ma rację, a o to by słów używać do tworzenia, inspirowania i wspierania, a nie do niszczenia i poniżania.
Przypomniałam sobie, że właśnie jako ludzkość mieliśmy już podobną lekcję. Odbierano nam wolność, podzieliliśmy się na tych „lepszych”, mających władzę i gorszych, chorych , podporządkowanych. Znowu usłyszałam wystąpienie Mariana Turskiego „Jeśli będziecie obojętni, to jakieś Auschwitz spadnie wam na głowę”
To co się tam działo nadeszło małymi krokami. Właśnie dlatego, że były małe, wręcz niezauważalne zaakceptowali je ci którym odbierano wolność. Zakaz siadanie na ławce, zakaz wejścia do pływalni… Coraz większa skala izolacji, odepchnięcia, odrzucenia, która doprowadziła do Auschwitz. Katami i ofiarami byli zwykli ludzie – jak ty i ja.
I tu przychodzi sprawdzian, czy jako ludzkość wyciągnęliśmy już wszystkie wnioski? Czy taka sytuacja w dzisiejszych czasach nie mogłaby się zdarzyć? Minął już prawie rok, od czasu kiedy Chiny uruchomiły potężne narzędzie inwigilacji. Efekty są przerażające. Jak informuje serwis „The Guardian”, ukarano już 23 miliony obywateli. Nie chodzi mi ot to, aby tu straszyć, ale zapytać siebie, czy odrobiłam już stare lekcje z historii? Czy czuję się wolna na własnym podwórku? Nawet tym osobistym.
Nasza zbiorowa, ludzka świadomość pokazuje to, w co nadal wierzymy. Pytam więc samą siebie, czy w moim świecie są jeszcze lepsi i gorsi? Czy czuję się wolna, czy stoję na straży własnej suwerenności? Bo ten świat to ty i ja. Nie szukaj winnych wśród ludu. Zapytaj siebie.. Ja właśnie to robię. Zadaję sobie fundamentalne, poruszające pytanie:
– Czy widzę i słyszę ? Czy jestem obecna w moim życiu? Czy pozwalam innym decydować …bo może wiedzą lepiej?
I znowu powiem, że nie jest to łatwe.
Aby pogłębić swoją wiedzę i rozwój potrzebuję objąć perfekcjonizm i strach. Zamienić chęć bycia nieomylną na bycie autentyczną, samodzielną i odpowiedzialną.
Za każdym razem kiedy publikuję coś, dzielę się z wami tym, co czuję oblatuje mnie strach. Kiedyś myślałam, że aby coś napisać muszę być nieomylna, żeby się wypowiadać. Ale wiem, że to iluzja. Bo jesteśmy tu po to, aby się inspirować, przejawiać swoją prawdę, uczyć się, wyciągać wnioski, iść do przodu. A nie zdobyć jednorazowo monopol na rację, zjeść wszystkie rozumy i być nieomylnym.
Pozwolenie sobie na autentyczność, sprawia że zaczynamy oddychać pełną piersią. Puszczamy więzy lęku przed „nieznanym”, chęci kontroli i zaczynamy– po prostu – płynąć przez życie w zaufaniu, poddając się wyższemu prowadzeniu. Życzę nam wszystkim Kochani, abyśmy uwolnili się od podziałów.
Nasze szczęście zależy od tego, czy jesteśmy wolni, a wolność zależy od odwagi.
„Wolność to po prostu sposobność do znalezienia definicji siebie, prawdziwej, autentycznej indywidualności i radość z czynienia świata wokół siebie nieco lepszym i piękniejszym „
tekst – Dorota Pawelec
foto- Unspalsh