Relacja/Integracja część 4 Wielomiłość
Często myślimy o wielomiłości, czy o kwestionowaniu monogamicznej relacji w momencie, kiedy czegoś nam brakuje. Na przykład mąż nie ma ochoty na seks, albo partnerka nie jest romantyczna czy adorująca. Myślimy wtedy, że znalezienie kogoś kto lubi seks, czy jest romantyczny i adorujący da nam szansę na spełnienie. Albo spotykamy kogoś kto deklaruje się jako poliamorysta/ka i chociaż my tego nie chcemy godzimy się na niewygodę, bo ta osoba zaspokaja jakieś nasze pragnienia i potrzeby. Albo nudzimy się w naszym związku, postanawiamy więc osobno lub razem zaprosić kogoś kto wniesie do naszej relacji trochę ekscytacji.
Każdy z tych scenariuszy może zadziałać … na chwilę. Ale to tylko plaster naklejony na ropiejącą ranę. Bo tak naprawdę brakuje nam intymnego kontaktu ze sobą . Brakuje nam wiedzy o tym, co czujemy, gdzie i kiedy te uczucia powstają. Wiemy, że jesteśmy głodni, ale nie wiemy jakie jedzenie posłuży naszemu ciału. Nie myślimy o tym, że jeśli będziemy jedli łapczywie, to rozboli nas brzuch i możemy się rozchorować. I nie chodzi o to żeby nie otwierać związków czy żeby nie zgłębiać fenomenu wielomiłości. To co piszę to ostrzeżenie przed silnym wiatrem. Bo po ponad 30 latach praktykowania i reflektowania niemonogamicznych relacji dochodzę ciągle do tego samego miejsca. Do siebie.
Związki jakiekolwiek by nie były, nie są ani lepsze, ani głębsze od mojej relacji ze sobą. Jeśli czuję, że czegoś mi brakuje, zaglądam najpierw w siebie, później rozmawiam o tym z partnerem. Zadaje wszystkie możliwe pytania i czekam na wszystkie możliwe na ten moment odpowiedzi. I jeśli nadal czegoś mi brakuje, i mam świadomość, że kiedy zaproszę kolejną osobę do relacji, to będzie zaproszenie z miejsca braku, jeśli podejmuję wtedy decyzje o związku wiem też, że poniosę tej decyzji konsekwencje.
Zapytacie może, po co w takim razie w ogóle wchodzić w związki, jeśli niczego nam nie brakuje. Otóż w związki można wchodzić z miejsca nadmiaru…miłości, przestrzeni, kreacji, ekscytacji, radości, seksualności. Możemy mieć tak wiele, że chcemy się tym dzielić i może się zdarzyć, że dla jednej osoby jest nas za dużo, dzielimy się więc sobą z więcej niż jedną osobą.
Poliamoria(wielomiłość) z mojej perspektywy nie pojawia się w wyniku decyzji/wyboru. To raczej stopniowe uświadamianie sobie własnego potencjału kochania. To może być długi proces. Dla mnie jest nieskończony. Ciągle pojawiają się nowe drogi. To, czego doświadczam, to sygnały z przestrzeni, że mam takie możliwości. Co z nimi zrobię teraz czy później — zależy ode mnie. Na innym poziomie mając kontakt z wieloma osobami mogę zobaczyć siebie z różnych perspektyw. To są cenne informacje. No i oczywiście w poliamorii nie chodzi o seks, tylko o intymność. Seks jest tylko jedną z możliwości intymnego spotkania z drugim człowiekiem
Tekst i Grafika – Dagny Agasz
Jeśli opanujesz komunikację, współczucie i samoświadomość; jeśli zarządzanie szczerością i zazdrością stanie się częścią twojego podejścia do życia, wtedy zarządzanie wieloma romantycznymi relacjami staje się łatwe.”
If you get a handle on communication, compassion and self-awareness; if honesty and jealousy management become a part of your approach to life, then managing multiple romantic relationships becomes easy. Franklin Veaux, More Than Two: A Practical Guide to Ethical Polyamory
Franklin Veaux