Aby skontaktować się z doświadczeniami zapisanymi w ciele, trzeba najpierw nauczyć się w ogóle zauważać to ciało.
Życie w ciele, często wygląda jak życie w kombinezonie z betonu. Traktowane jak tresowany niewolnik. Pójście drogą twardej logiki w oderwaniu od serca, intuicji, zmysłowości. Odcinanie się od czucia emocji, od podstawowych potrzeb takich jak: odpoczynek, głód, seksualność, czułość, relaks, przyjemność. Boimy się wejścia w tą ziemskość, taka jakbyśmy się bali być brudni. Jak dzieci chowane w sterylnych warunkach. Chcemy być czyści i z dala od naszej planety. Nie sparzyć się, nie upaść, nie doświadczyć niewygody. Tylko co to za życie? Po co jesteśmy ludźmi?
Być w uważności na płynące odczucia, być w kontakcie ze swoim ciałem
Pracę z ciałem zaczynałam poprzez medytację. Początkowo pojawiały się informacje, zrozumienie na poziomie intelektu, ale totalnie nie potrafiłam „wejść w ciało”. Rozpłakać się, wejść w oburzenie…poczuć. Wszystko zatrzymywało się gardle i rosło. Dopiero adekwatne wyrażanie pozwoliło rozkruszyć ten beton. Stopniowo pozwalałam sobie szanować swoje prawdziwe potrzeby, mając na względzie to, że każdy ma inne.
Świadomość ciała jest potrzebna do życia w pełni. Najpierw jednak skutecznego leczenia bólu psychicznego i fizycznego. Jest ono kluczem do rozwoju i poznania siebie. Odcinanie się od ciała bierze się z lęku przed cierpieniem, dominacji głowy nad sercem, seksualnością, czuciem. Wyraża się poprzez chęć posiadania na własność, kontroli. Zamiast rozumieć chcemy mieć pewność. Wynika to z braku poczucia bezpieczeństwa wewnątrz siebie. Czego dziecko nie dostało od rodziców? Bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości.
Zaczynamy przenosić te projekcje na partnerów. Boimy się wejść w nieoczywistą zmienność, emocjonalność, uczuciowość, zmysłowość. Zaufać, oddać sercu jego moc. Nie chcąc czuć zranienia, bólu, w związku z czym zamykamy się na odczucia również przyjemne, na przykład na czułość, bliskość. Wyobraźmy sobie, że nasze ciało jest pokryte pancerzem, murem z betonu. Przecież taka izolacja z czasem odcina nas od wszystkiego.
Kiedy przychodzi ból
Zwróć uwagę na głębokie odczucia, mówiące o tym jak naprawdę się czujesz w miejscach, w które kierujesz uwagę.
Ból nie pojawia się po to, abyśmy zatapiali się w nieszczęściu i poczuciu beznadziei. Ból jest po to, abyśmy przebudzili się do świadomości. Kiedy już wiesz, rozumiesz, a potem wyrazisz to, co kryje się pod bólem znika wszelkie poczucie nieszczęścia.
Moc bólu zależy od tego, na ile opierasz się chwili w której jesteś, temu co zamrożone, niewyrażone. Znakami rozpoznawczymi traumy są zamarcie, utknięcie, zablokowanie się w strachu, dysocjacja, strach.
A więc co czujesz w stresie, strachu, bólu? Na poziomie ciała i emocji. Czy jest to napięcie, uczucie chłodu, ukłucie, rwanie. Boisz się, jest ci smutno. Jakie pojawiają się myśli? „Nikt mnie nie zauważa” „Nikt się ze mną nie liczy” „Umieram ze strachu”.
Myśli to interpretacje naszych uczuć. Sposobem aby zmienić, uwolnić się od bólu jest przeżycie tych emocji, wyrażenie ich, zaopiekowanie się nimi jako czymś integralnym. Jak małymi dziećmi, które utkwiły w przeszłości.
Np „Czuję strach, bo ktoś kiedyś mnie skrzywdził” Wracam więc do tego dziecka, przytulam, słucham tego co mówi, pozwalam na uwalnianie płaczu, złości. Wychodzę z zamrożenia. Wychodzę do życia!
Czasami bycie w tych odczuciach powoduje dyskomfort, chęć ucieczki, przykrycia tego co bolesne. Ale po chwili dłuższej, lub krótszej bycia w tym zauważysz, że te odczucia zanikają. Otwierając się na to co kryje się pod bólem, otwierasz się na życie.
Na głębokim poziomie, bólowi towarzyszy ulga. Doświadczasz czegoś nieprzyjemnego, ale czujesz i za chwilę poczujesz wolność. Nie zastygasz w tym. Nie patrzysz na swoje ciało jak na przedmiot użytkowy, nie patrzysz z góry w oderwaniu od ziemi, nie patrzysz na nie zastanawiając się jak jest postrzegane. Po prostu autentycznie żyjesz.
Fot. Unsplash