Wstyd to największa blokada energii życiowej i kreatywności
Jesteśmy jak ziarna noszące w sobie mądrość wszystkich swoich doświadczeń. Spójrz na odcisk twojego palca, tęczówkę oka- to, co się w tobie zapisało ma, tak wiele znamion. Twojego pierwszego krzyku, ran, uśmiechów, nadziei, trosk, wierzeń, początków i końców. Na całym świecie, nie ma nikogo, kto mógłby podzielić się ze światem tak unikalnymi jakościami co ty, bo nikt nie przeżył tego, co ty.
A więc zamknij swoje oczy, poczuj swoje nienarodzone możliwości
Spotkaj się ze swoją mocą!
W tym tekście opowiem o tym, co blokowało moją kreatywność i sprawczość.
Opowiem kiedy po raz pierwszy odnalazłam w sobie kreatorkę i jak się nią zaopiekowałam.
Płyń do strumienia kreatywności
Pomysł o tym, aby pisać o kreacji, tworzeniu, urodził się w środku małej dziewczynki we mnie.
Na wstępie napisałam, że jesteśmy jak ziarna noszące w sobie mądrość wszystkich swoich doświadczeń. Do niedawna wstydziłam się tego, co mnie zbudowało i nie odnajdywałam w tym mocy.
Wrócę jednak do dziewczynki, od której zaczęłam tę historię. Najcenniejszym skarbem małej dziewczynki we mnie, były marzenia. Chociaż dorastałam w biedzie, upokorzeniu, przemocy fizycznej i słownej, to ocalałam dzięki swojej dziecięcej naiwności. Byłam i jestem marzycielką. Urodziłam wiele kreatywnych pomysłów, nie pozwoliłam im jednak nabrać kształtu z powodu wstydu. Na dnie mojego kręgosłupa zagnieździło się upodlenie.
Wcześniej wspomniana naiwność była moją supermocą, czasami jednak przybierała formę iluzji. Zaprowadziła mnie w ramiona mężczyzny, z którym powieliłam schemat z dzieciństwa.
Nie byłam bita fizycznie, ale słownie. Pamiętam, że byłam wtedy blisko śmierci i obłędu.
Słowa mężczyzny, z którym wtedy byłam, wsiąkały w moje kości, narządy, skórę. Czułam się jak zatruty owoc. Przez to, że tak długo doświadczałam przemocy jako dziecko, nie miałam narzędzi, aby odwrócić się na pięcie i odejść. Ten proces zajął mi kilka lat. Byłam zamrożona i rozbita, ale w końcu nadszedł moment, że podjęłam próbę odzyskania siebie.
Miałam wtedy trójkę małych dzieci, nie wierzyłam w siebie, byłam cieniem człowieka. Ktoś z bliskiego otoczenia powiedział mi wtedy, że nigdy nie uda mi się odejść od tego człowieka, bo ma pieniądze i jest mściwy. Zapamiętałam te słowa do dziś. Istnieje coś, co odbiera nam moc w takich chwilach. Wiara w to, że zastraszanie, manipulacja, przemoc w każdej postaci ma większą siłę niż nasza wewnętrzna moc.
Dosłownie jakąś nadludzką resztką siły zaczęłam szukać czegoś swojego.
Wtedy po raz pierwszy usłyszałam słowo “tworzenie” w kontekście kreowania życia i poczułam w sobie przypływ nowej energii, której nie było we mnie od dawna. W tym słowie jest sprawczość, moc, decyzja, odpowiedzialność. Dzięki swojej decyzji możesz wyjść z najciemniejszego, najbardziej grząskiego bagna i odbić się w stronę życia. Odrodzić się jak mitologiczny feniks, królewski ptak o niewiarygodnej sile i mocy, który po każdej swojej śmierci, sam siebie spala, a następnie odnawia swoje życie z popiołów uzyskanych z własnego ciała.
Kontakt z kierunkiem tworzenia mojego życia, odzyskałam na jednej z sesji coachingowych. Usłyszałam: zamknij oczy i powiedz, jak widzisz swoje nowe życie? To, co wtedy zobaczyłam, nie było pomysłem z głowy a szeptem z duszy.
Zobaczyłam taflę jeziora, w której odbija się las, niebo i słońce. Ja byłam tym jeziorem i poczułam, że chcę pisać o tym co się we mnie odbija. O naturze, ludziach i falach emocji. Również o tym co jest pod taflą, w nieświadomości. Widziałam siebie w połączeniu ze wszystkim, co żyje.
Dzięki pisaniu odkryłam wiele dróg, między innymi najważniejszą dla mnie drogę-powrotu do mojej duszy.
Podjęłam decyzję. Odeszłam od mężczyzny, który próbował zabić mnie słowami, długo leczyłam swoje rany, ale nie tak szybko pozbyłam się wstydu.
Od tamtego czasu bardzo interesuje mnie proces twórczy i artyści. Poznałam wiele filmów i książek, w których obserwuję różne etapy drogi artysty. Dla mnie kontakt z twórczą mocą jest wyborem, postawą Możesz wycofać się z życia i powoli umierać, albo wskoczyć na falę i poddać się nurtowi. Gdzie cię poniesie? A któż to wie…
Elisabeth Gilbert nazywa kreatywność nieustanną twórczą reakcją na życie. Tańcem życia, ruchem zastępującym rozpacz i oszołomienie, silnym zaangażowaniem w życie.
Wstyd płynie z tej części nas, która nie wierzy, że jesteśmy zdolni do zmiany, że jesteśmy godni miłości i przynależności. Wstyd blokuje twórczą siłę życia w nas.
Poznałam niemoc, której ulegamy jako artyści. Opór towarzyszył mi na każdym kroku mojego rozwoju, czy to w pisaniu, budowaniu biznesu, życiu uczuciowym czy rodzicielstwie. Tak wiele projektów odkładałam na półkę, z tak wielu projektów się wycofałam, tak często zamykałam się w sobie, bo każdej próbie wyjścia towarzyszył mi wstyd. Ten z dna kręgosłupa.
Przy każdej próbie miałam ochotę uciec tak daleko, jak to tylko możliwe, aby nie musieć skonfrontować się z największym bólem mojego istnienia.
Ze wstydem upodlonego dziecka. Ze strachem dzieckiem, pozbawionego przynależności.
W rodzinach, w których jest przemoc, milczenie jest gwarancją przynależności do wspólnoty. Dlatego potem mamy skłonność do iluzji, rezygnujemy z autentyczności, bo za każdym razem boimy się tej samotności wykluczenia. Nie ważne, że realnie nikt nas już nie wyklucza, ważne, że mamy w sobie taki filtr.
Niemoc rozgaszcza się, gdy oddajemy wstydowi prawo głosu i pozbawiamy głosu samych siebie.
Wstyd rozpuszcza się, kiedy pozwalamy sobie na mówienie swojej prawdy, swoim własnym głosem.
Me too. Te dwa krótkie słowa przełamały wstyd, samotność i niemoc wielu kobiet na świecie. Milczenie w bezsilności wcale nie jest łatwe. Jest życiem z ogromnym ciężarem połkniętych słów, jest życiem w odłączeniu od życia, od mocy. Dlatego dziś postanowiłam otwarcie opowiedzieć o przemocy.
Poczułam, że mówienie “na głos” zmienia perspektywę. Przestajesz wierzyć narracji strachu, nie jesteś w więzieniu milczenia. Jestem tą pierwszą dziewczyną w moim rodzie i najbliższym otoczeniu, która ryknęła swoim „Nie!”
Nikt nie prowadził mnie za rękę. Sama zbudowałam swój wewnętrzny dom. Kiedy zaczęłam pisać ten artykuł, wcale nie zamierzałam wracać do tego tematu. Chciałam pisać o sianiu ziarna kreacji, ale poczułam, że to właśnie przemoc była aktywatorem moich marzeń. Obudziła mnie do własnej mocy i pokazała gdzie i jak siebie przekraczam siebie.
Jak zapewnić sobie bezpieczeństwo w procesie twórczym?
W naszych najprawdziwszych marzeniach mamy najwięcej dziecka! W procesie twórczym możemy spotykać się z wypartymi, dziecięcymi aspektami siebie.
Możemy spotkać swoje wewnętrzne dziecko, które w pewnym momencie postanowiło uciec, bo nie czuło się bezpiecznie. Być może czuło się umniejszane, deprecjonowane, zaniedbane, krytykowane, niewidziane.
Nie możesz zmienić swojej przeszłości, ale możesz chwycić w ramiona swoje wewnętrzne dziecko i przytulić je do serca.
Możesz na nowo zobaczyć swoje dziecko, towarzyszyć mu w wychodzeniu z kryjówki, pozwolić, aby wyrosły mu skrzydła.
Co jest Twoim “dlaczego”?
Rok 2025 jest dla mnie nowym początkiem. Zaprosiłam nową osobę do współpracy, poczułam iskrę do tworzenia nowych treści o kreatywności, duchowości, relacji ze sobą, jedności.
Kiedy zaczęłam pisać ten artykuł, to nie wiedziałam, co się z niego wykluje.
Każdy nowy tekst jest dla mnie współtworzeniem z wszechświatem 🙂 Kiedy mówię “A”życie przyprowadza do mnie kolejne litery, mówiąc: przeżyj to do końca, abyś wiedziała, o czym tak naprawdę jest ta historia.
W pewnym momencie przyszło do mnie pytanie: Dlaczego chcesz w ogóle pisać? Co jest twoim dlaczego? Wtedy właśnie wydobył się ze mnie szloch. Zrozumiałam, że to, co mnie zabiło, jednocześnie mnie zbudowało.
Nie zamierzałam mówić o przemocy, myślałam, że światło miłości rozpuści wszystko. Błędnie pojmowana idea duchowości, którą nazwę “iluzją duchowości” głosi, że cała zmiana zadziewa się w nas, więc ktoś mógłby sobie pomyśleć, że wystarczy medytować, być słodkopierdzącym, różowym ptysiem.
Otóż nie jest to prawdą. Głos prawdy jest najsilniejszym prądem na ziemi. Zanim przypłynęła odpowiedź, długo tańczyłam przy plemiennej muzyce, bo odpowiedź nie mogła wydostać się z moich wnętrzności. Poczułam tęsknotę za czymś pierwotnym, starożytnym.. Potem przyszło do mnie zdanie “Zrób to dla siebie i swojej prawdy.”
Dopiero potem:
Żeby odnaleźć to co prowadzi mnie w stronę życia
Żeby uświadomić ludziom że nie są sami
Żeby pokazać ludziom drogę powrotną do siebie
Żeby zabierać ludzi w miejsca, w które sami boją się iść
Żeby zmieniać świat
Żeby żyć wiecznie
Żeby łączyć się z ludźmi i łączyć ludzi
Żeby mówić, mówić, mówić
Wiele kobiet przede mną było pozbawionych własnego głosu.
Fotografia na okładce Rafał Kraft
